Info
avatar
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl



button stats bikestats.pl
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marektrek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Rzeszowa

Dystans całkowity:3253.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:186:10
Średnia prędkość:17.48 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:212 (117 %)
Maks. tętno średnie:182 (100 %)
Suma kalorii:128644 kcal
Liczba aktywności:118
Średnio na aktywność:27.57 km i 1h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
35.50 km 0.00 km teren
02:12 h 16.14 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max:187 (103%)
HR avg:153 ( 84%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2240 kcal

Bożnicza - Łany - Roch - Matysówka - Łany

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 0

Środa godzina 18.30, temperatura ok 12 stopni. Trochę wieje. Dziś z Asią i z Pawłem mamy objechać asfaltowo i terenowo okolice Łanów, Matysówki i Rocha.
Ja wystartowałem z Bożniczej a Paweł i Asia dojechali pod zaporę na Wisłoku.
Pojechaliśmy w kierunku żwirowni, potem ul. Strażacką, Miłą, Karola Wojtyły do ul. Sikorskiego. Później wjechaliśmy w ul. Rodzinną gdzie wjechaliśmy na 17% podjazd pod nadajnik w Łanach. Dalej prosto asfaltem i terenem do drogi na Chmielnik. Następnie skręciliśmy w boczną drogę i na ul.Rocha wjechaliśmy lasem. Z głównej odbiliśmy w lewo na ul. Podgórskiego, z której 'terenem prywatnym' dotarliśmy do Matysówki. Za domem ludowym w Matysówce pojechaliśmy najpierw w dół, by za chwilę rozpocząć podjazd asfaltem pod nadajnik Łany od drugiej , moim zdaniem od najtrudniejszej strony. Na szczycie odbiliśmy w prawo do ulicy Rodzinnej i zjechaliśmy ul. Białogórską oraz terenem by wyjechać na ul. Zelwerowicza. Minęliśmy uczelnie i ul. Łukasiewicza, Sikorskiego i Powst. Warszawy dojechać ścieżkami rowerowymi do zapory, gdzie rozjechaliśmy się. Paweł i Asia do domu a ja Olszynkami, ul. Naruszewicza, Targową, Mickiewicza zakończyłem jazdę na Bożniczej.

Wyjazd ciekawy, dał mi dużo do myślenia.
W niedziele będzie co prawda jazda hobbystyczna, ale jak dla mnie i tak będzie bardzo ciężko.

------
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
17.70 km 0.00 km teren
01:00 h 17.70 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max:189 (104%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1138 kcal

Krzyżanowskiego - Zalesie - Matysówka - Łany

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 0

Poniedziałek godzina 19.15, temperatura 12 stopni. Przez cały dzień zanosiło się na opady, nawet przelotnie popadało. Wieczorkiem jednak chmury przeszły. Postanowiłem zrobić kolejne podejście na moim Faram'ie pod przekaźnik na Łanach. Jako że pomału się robiło coraz ciemniej wziąłem lampki LED oraz czołówkę i pojechałem w stronę Słociny. Dojechałem do skrzyżowania obok szkoły w Słocinie i odbiłem w prawo na ul. Wieniawskiego by wyjechać w Zalesiu na ul. Kiepury i od razu zacząć podjazd pod Matysówkę.
Chciałem utrzymać dobre tempo więc kręciłem mocno. Obok domu ludowego w Matysówce odbiłem w prawo i zacząłem podjazd na Łany, którego ostatnim razem nie udało mi się przejechać nie zsiadając z roweru. Pierwsze kilkadziesiąt metrów nawet jakoś szło, potem lekki zjazd i znowu podjazd, który już nie był taki luźny. Potem znowu lekko w dół i ostro pod górę i w prawo. Do zakrętu było ciężko ale jakoś szło, ale dalej, gdy minąłem ostatnią chatę po prawej mój puls powędrował prawie do 190 i zrobiło się gorąco. Przejechałem jeszcze kilkanaście metrów i ...
musiałem zsiąść z roweru bo nie miałem już 'pary' w płucach. Dotarłszy na szczyt przeklinając i prowadząc rower cały czas się zastanawiałem co jest nie tak. Stwierdziłem, że po prostu jest to brak formy. Ochłonąwszy dojechałem do przekaźnika. Było już całkiem ciemno, ustawiłem aparat na plecaku nastawiłem na samowyzwalacz bez lampy i zrobiłem taką, trochę nieostrą fotkę:

Przekaźnik Łany nocą © marektrek


Nałożyłem czołówkę i pojechałem w ciemnościach w dół, do ul. Rodzinnej i dalej przez Sikorskiego, obok Katedry. Dojechałem do skrzyżowania z Armii Krajowej, a jako, że dawno nie jeździłem obwodnicą, postanowiłem właśnie nią wrócić do domu. Dojechałem do Al. Niepodległości i jazdę zakończyłem na Krzyżanowskiego.

Przejazd trwał 1 godz. mimo dobrego tempa na początku nie jestem zadowolony, brak formy jest widoczny.
Jak się nic nie zmieni to czarno widzę tą niedzielę mimo że to tylko hobby.

--------
ślad z GPS'a :



Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
01:04 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:62.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:187 (103%)
HR avg:131 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1292 kcal

Krzyżanowskiego - Roch - Łany - Biała

Piątek, 13 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 0

Piątek godzina 17.30 , temperatura 16 stopni. Słonko świeci. Myślałem że dziś nie uda mi się pojeździć, bo o 20 w RedZone gra Tarantula i Brown a ja mam zaproszenie i pasuje pójść. Wsiadłem więc na Faram'a i pojechałem w stronę Rocha. Faram ma tylko 6 przerzutek z tyłu i jest dość ciężki i nie ma żadnej amortyzacji. Jednak ostatnio przeszedł gruntowny przegląd i jest przygotowany do jazdy. O dziwo nawet nieźle się jechało.
Na podjeździe na Rocha miałem niezłe tempo i szybko wjechałem na górę.
Następnie skręciłem w ul. Podgórskiego po czym przez teren prywatny dojechałem do zjazdu na Matysówkę obok cmentarza. Stamtąd skierowałem się na najtrudniejszy jak dla mnie podjazd na łany właśnie od strony Matysówki:

W oddali przekaźnik łany - dzisiejszy cel © marektrek

Szybki zjazd do ulicy głównej skręt w lewo a za chwilę w prawo i rozpoczyna się moja 'mordęga' :) Faram daje radę, ja nie zupełnie. Praktycznie cały podjazd kręciłem, ale na ostatnich metrach ( na wysokości drzewek) zsiadłem z roweru. Nie udało się tym razem pokonać tego odcinka na raz. Idąc 'z buta' dotarłem na szczyt.
Ptaszki ćwierkają, słoneczko zachodzi, widok piękny a serce wali jak młot.

Już prawie pod przekaźnikiem, słońce już zachodzi © marektrek

Uspokoiwszy nieco tętno, pomknąłem w stronę parku linowego w Białej.
Podczas zjazdu spotkałem grupę, wjeżdżającą pod przekaźnik od strony Białej.
Dojechałem do znaku 17% ...

fotka przed zjazdem - będzie speed :) © marektrek

... by po chwili rozpędzić Faram'a do 62,5 km/h :)

Dalej ul. Sikorskiego w Miłą, a dalej Strażacką, Żwirowną, tunelem, Olszynkami, ul. Podpromie na Trasę Zamkową, mjr.Kopisto i meta na Krzyżanowskiego.

Średnia prędkość wyszła jak na mnie dość wysoka ale muszę jeszcze potrenować bo z kondycją słabo szczególnie na ostrych podjazdach. Tym bardziej, że to był asfalt a jak dodam do tego teren to będzie jeszcze gorzej.

-----
Trasa przejazdu:



Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:51 h 17.84 km/h:
Maks. pr.:44.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max:192 (106%)
HR avg:146 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2075 kcal

Bożnicza - Staroniwa - Niechobrz - Mogielnica - Boguchwała

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 0

Środa godzina 18.10, temperatura 16 stopni, fajna pogoda. Po zamknięciu serwisu razem z Pawłem pojechaliśmy w teren przetestować opony w moim TREKU. Dziś także przyszły pedała SPD wraz z blokami, więc postanowiłem przy okazji przetestować jak się na nich jeździ. Z Bożniczej Paweł wyjechał nieco wcześniej aby coś zjeść oraz zmienić Mongoose'a na DB, a ja miałem po niego przyjechać za chwilę. O 18,30 wyjechaliśmy z Poznańskiej w kierunku Kielanówki. Jechaliśmy ul. Zawiszy Czarnego, Boya Żeleńskiego, Magazynową, Staroniwską, gdzie spotkaliśmy zjeżdżających Magdę i Acka, których znam ze wspólnego ogniska na Grochowicznej. Ze Staroniwskiej zjechaliśmy na ul. Kresową, gdzie po kilkuset metrach zaczął się 'teren', bardzo fajna trasa, praktycznie bez błota, sam szuter, polne ścieżki i trawy. Po polach biegały sarenki i zające, zaledwie kilka kilometrów od Rzeszowa.

Było już po 19 a wciąż było jasno, wyjąłem aparat i pstryknąłem fotki obok przekaźnika gdzieś w polu:

Widok na Rzeszów od strony Kielanówki © marektrek


Stacja przekaźnikowa okolice Kielanówki © marektrek


Tak jechaliśmy ścieżkami do Niechobrza i dalej do Mogielnicy. Potem przez Boguchwałę, do Rzeszowa zrobiło się ciemno, więc jechaliśmy już z oświetleniem. Następnie Zwięczycką, schodami ( wnosząc rowery) do góry dojechaliśmy nad Wisłok. Brzegiem Wisłoka do Zapory, gdzie Paweł pojechał do siebie, a ja dalej Olszynkami do ul. Spytka Ligęzy, przez Targową dojechałem na Bożniczą.

Nowe pedała się sprawdziły, dużo łatwiej się kręci, pozostaje jeszcze kwestia opanowania szybkiego wypinania i zapinania butów, ale nie ma tragedii :)
Na razie siła wypinania jest ustawiona na minimum, z czasem pewno trzeba będzie podkręcić.

----
Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
29.40 km 0.00 km teren
01:32 h 19.17 km/h:
Maks. pr.:56.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max:182 (100%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1791 kcal

WielkoSobotnio na Magdalenkę

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 0

Wielka Sobota, godzina 17.20 , temperatura 12 stopni. Nawet świeci troszkę słońce, postanawiam wjechać na Magdalenkę ale tym razem od strony Malawy.
Wyjeżdżając z Bożniczej widziałem, że zaczyna się chmurzyć. Pojechałem ul. Lwowską, na Olbrachta gdzie przesmykiem wskoczyłem na ul. Słocińską, która prowadzi do Malawy. Gdy wyjechałem z Rzeszowa zaczęło lekko kropić, ale zbytnio się tym nie przejąłem i jechałem dalej.
Podjazd na Magdalenkę jest podobny do podjazdu na Matysówkę, jedzie się i jedzie ... :) pod koniec wzniesienia jest troszkę stromiej ale za to ciekawiej. Jak już wjechałem na 'betony' to zaczęło nieco mocniej padać, więc przyśpieszyłem i pomyślałem że pod kościółkiem w Magdalence przeczekam ten deszcz. Pod bramą kościółka przestało padać.
No to wyjąłem aparat i pstryknąłem wielkanocną fotkę z jajkiem:

Wielka Sobota - Magdalenka , rower i jajko :) © marektrek


a jak już zrobiłem jedną, to stwierdziłem że zrobię zbliżenie i przy okazji złożę wszystkim rowerzystom i nie tylko życzenia:

Wesołych Świąt ! Życzy marektrek © marektrek


Następnie pojechałem szutrem w dół w stronę Chmielnika. Podczas tego zjazdu trzeba było uważać, bo było błoto oraz dziury a w tych dziurach stała woda. Zjazd był szybki. Wyjechałem za kościołem na drodze do Chmielnika i skierowałem się na Matysówkę kolejnym podjazdem. Po kilku minutach, tak gdzieś w połowie podjazdu na Matysówkę rozpadał się deszcz, już nie delikatnie, ale tak na całego.
W deszczu wjechałem i w deszczu zjeżdżałem. Na drodze było mokro i cały czas deszcz padał mi prosto w twarz. Na Zalesiu skręciłem w ulicę Wieniawskiego i pomknąłem na Słocinę. Deszcz cały czas padał. W sumie już do samego końca jechałem w deszczu. Kurtka trochę przemokła, spodnie też trochę no i buty też.
Jednak nie czułem zimna. Wyjazd całkiem udany, jazda w deszczu była nowym doświadczeniem. Zastanawiałem się czy mój gps i pulsometr wytrzyma i nie zamoknie - nie zawiodłem się, nie przemokły oba urządzenia.

Wesołych Świąt !

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
01:26 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:58.40 km/h
Temperatura:11.0
HR max:184 (101%)
HR avg:151 ( 83%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1435 kcal

Bożnicza - Matysówka - Chmielnik - Roch

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 1

Wtorek, godzina 18.10, temperatura 11 stopni. Pogoda całkiem znośna, wiatr co prawda wieje ale umiarkowanie, deszcz nie pada. Wreszcie znalazłem trochę czasu, żeby wyskoczyć w tygodniu na rower. Przyjechałem na Bożniczą o 18 i razem z Pawłem zamknęliśmy serwis i pojechaliśmy, Paweł do domu a ja w kierunku żwirowni na Matysówkę. Olszynki pokonałem w olimpijskim tempie z prędkością ok. 30 km/h. Za tunelem Paweł pojechał do siebie, a ja ruszyłem w kierunku Matysówki. Od żwirowni ruszyłem asfaltem ulicą Strażacką a dalej Robotniczą, Wieniawskiego, Kiepury. Następnie zaczął sie podjazd na Matysówkę, jechałem swoim tempem, kontrolując puls ale i tak skakał do prawie 190. Z Matysówki, na szczycie odbiłem w prawo i pojechałem w stronę Chmielnika, zaczęło się ściemniać i stwierdziłem, że w teren już chyba nie pojadę.

Dziś w teren jednak nie pojadę © marektrek


Zjechałem z górki, asfaltem rozwijając prawie 60 km/h, aby za chwilę rozpocząć kolejny podjazd tym razem na Rocha. Po wjechaniu na Rocha, szybciutko w dół, przez Słocinę, Powstańców Wielkopolskich, Leszka Czarnego, Lwowską na Bożniczą.
Szybka jazda, dwa podjazdy, było bardzo fajnie.

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
36.40 km 0.00 km teren
02:05 h 17.47 km/h:
Maks. pr.:54.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:192 (106%)
HR avg:164 ( 90%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2227 kcal

Oficjalne rozpoczęcie sezonu rowerowego - Rzeszów - Grochowiczna

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 4

Sobota, godzina 11,45 , temperatura 16 stopni. jest cieplutko, słońce świeci.
Z Bożniczej wyruszam na spotkanie i wspólny wyjazd inaugurujący 'oficjalnie' otwarcie sezonu rowerowego w Rzeszowie. Zbiórka zaplanowana była na 12.00 obok nowego tunelu pod mostem karpackim. Na miejscu było już sporo luda. Odczekaliśmy do 12,15 i w sile ok. 25 - 30 osób wyruszyliśmy w kierunku Boguchwały a docelowo na Grochowiczną.
Przejazd zalewem wzbudzał ogólne zainteresowanie spacerowiczów z powodu naszej liczebności. Przed Lisią Górą bezwiednie rozdzieliliśmy się na dwie grupy, jedni pojechali właśnie przez Park Lisia Góra, a drudzy ( w tym ja ) dalej zalewem do końca trasy rowerowej. Spotkaliśmy się już w Boguchwale przy sklepie 'Jedynka' gdzie, ci którzy nie wzięli wałówki dokonali niezbędnych zakupów.
Po krótkiej przerwie pojechaliśmy dalej, zjeżdżając z głównej ulicy Boguchwały na boczne, by dalej już trochę asfaltem i terenem przez Lutoryż na Grochowiczną.

W drodze na Grochowiczną - odpoczynek przed podjazdem © marektrek


Mieliśmy jeden podjazd do pokonania więc nie było większych problemów, aczkolwiek grupa się nieco rozciągnęła, mnie spadł na samym początku łańcuch ale w sumie to wystarczyło go nałożyć i jechać dalej.

Już prawie na szczycie - ostatnie metry i ognicho ! © marektrek


Na miejscu już płonęło ognisko, więc wystarczyło przygotować kij, nabić kiełbasę i smażyć :)

Wszyscy na miejscu, ognicho się pali, kiełbaski smażą, jest dobrze. © marektrek


Podczas konsumpcji odbywały się dyskusje, wymiany doświadczeń, zawieranie nowych znajomości. Atmosfera była bardzo przyjemna.
Po jakichś 2 godzinach zaczęliśmy się rozjeżdżać. Jedni pojechali w stronę Babicy, drudzy pod krzyż w Niechobrzu, ja w raz z Asią, Pawłem, Sebastianem i kilkoma bikerami wróciliśmy tą samą drogą do Rzeszowa.
Wyjazd bardzo udany, pogoda dopisała było super.
W piątek w Rzeszowie MasaKrytyczna, będzie znowu okazja żeby się spotkać i pogadać w większym gronie.

Zdjęcia nie są mojego autorstwa, mam je od Pawła i od Snajpera (Karola), którzy 'natrzaskali' ich dość sporo podczas całego wyjazdu, za co bardzo im dziękuję.

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
02:17 h 14.45 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:189 (104%)
HR avg:160 ( 88%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2560 kcal

Boznicza - Roch - Magadalenka - Zalesie

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 3

Niedziela godz. 13.00, temperatura 16 stopni, słońce świeci , jest cieplutko.
Pora przywitać się z Magdalenką, podjazdem ze skandii mini.
Pojechałem ul. Lwowską, obok szpitala nr 2, ul. Leszka Czarnego, Witolda, Św. Rocha. Dalej terenem przez las do głównej, w lewo i za mostkiem w prawo na mocny podjazd na Magdalenkę. Dziś widziałem wiele osób na rowerach jadących do i z Rocha. Kilku nawet udało mi się wyprzedzić,a na ostanich metrach pod samą Magadlenką zostałem minięty przez dziewczynę i jej KTM'a :)

Na górze zrobiłem obowiązkową fotkę.

Magdalenka - w oddali przekaźnik © marektrek


Następnie udałem się w kierunku przekaźnika żeby zjechać sobie w dół terenem.
Nie powiem żeby było łatwo, wszędzie błoto i woda, było bardzo ślisko. Po bokach sucha trawa. Zjeżdżam ostrożnie bo można zaliczyć glebę i nieco się pobrudzić.
Taki zjazd trochę się ciągnie ale jakoś dałem radę. Podczas zjazdu spotykam rowerzystę, który twardo jedzie pod górę tym błotem, którym właśnie zjeźdzałem.
Ciekawe czy wyjechał, chyba raczej musiał podprowadzać.
Również podczas zjazdu na pustych przestrzeniach ktoś dał ogłoszenie:

Kto chce kupić działkę ?? W oddali przekaźnik na Magdalence © marektrek

Nie wiem czy znajdzie chętny bo tu normalnego dojazdu nie ma...

Dojechałem do asfaltu. Koła całe w błocie, ale w rowie jest śnieg - no to rower do śniegu na czyszczenie. Nawet ładnie zeszło błotko, nie całe ale od razu lepiej. Ile razy tamtędy jadę zawsze mnie intrygowało to coś:

Smok ? Statek ? - po prostu cudo !! :) © marektrek


Ciekawe jaką skrywa historię :)

Dalej jazda w terenie, znowu błoto i woda. Trochę pobłądziłem mimo nawigacji.
No ale jakoś dojechałem, co prawda chciałem wyjechać ulicą Wąsacza a nie Św. Michała ale ważne że na asfalt. Zjechałem ul. Św Rocha na ul. Wieniawskiego do Zalesia, potem Robotniczą, Strażacką do żwirowni. Następnie przejazd tunelem pod mostem Karpackim, olszynkami, Targową, do bazy na Bożniczej.

Od żwirowni, przez całe olszynki przemieszczają się całe masy ludzi na rowerach, rolkach, z wózkami i bez. Bardzo trzeba uważać żeby na kogoś nie wpaść. Robi się bardzo ciasno i niebezpiecznie. Dodatkowo jest już czynna wypożyczalnia rowerków 4-ro kołowych dla dzieci. Maluchy jeżdżą nie patrząc na nic.

Wyjazd był bardzo udany, pogoda również dopisała.

Ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
02:07 h 20.31 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:17.0
HR max:191 (105%)
HR avg:165 ( 91%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2689 kcal

Pierwsze km na szosie Rzeszów - Słocina - Zabratówka

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0

Sobota godzina 13.00, temperatura 17 stopni, słońce świeci, jest cieplutko.
Dziś po raz pierwszy wyruszam moją szosówką w trasę. Towarzyszy mi kolega Łukasz, który już chwile śmiga na swoim biało-czerwonym Jamis'ie.
Jedziemy z Bożniczej przez Rocha, Chmielnik, Błędową Tyczyńską i Zabratówkę.
Fajnie się jedzie na szosowym Treku ale trzeba na wszystko uważać. Łukasz przez całą drogę udziela mi cennych wskazówek, co i jak mam robić. Prędkości na razie za dużych nie rozwijamy bo muszę 'wyczuć' maszynę.

Pierwsze kilometry na mojej szosówie - TREK 1200 SL © marektrek


Drogę powrotną przejechaliśmy przez Chmielnik, Matysówkę, ul. Wieniawskiego, Paderewskiego, Mieszka I , Krzyżanowskiego, Rejtana, Targową i koniec na Bożniczej.

Jazda na szosówce była dla mnie czymś nowym, zupełnie inaczej się jeździ niż na MTB. Nie jestem na razie do końca przekonany co do szosy, muszę się jeszcze kilka razy przejechać.
Wielkie dzięki Łukasz za wszystkie rady i za cierpliwość !

Wpis dodałem z opóźnieniem, bo byłem na koncercie Pitera i jego zespołu \m/

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
22.40 km 0.00 km teren
01:18 h 17.23 km/h:
Maks. pr.:48.40 km/h
Temperatura:6.0
HR max:191 (105%)
HR avg:155 ( 85%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1540 kcal

Bożnicza - Łany - Matysówka - Olszynki

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 12.03.2012 | Komentarze 2

Niedziela godzina 16.30 , temperatura 6 stopni. Rano padało i nawet posypało trochę śniegiem. Miałem nigdzie nie jechać, ale po południu się przejaśniło i wyszło słońce. Ulice prawie całkiem wyschły więc postanowiłem jeszcze wyskoczyć na rower. Wybrałem się na słynny rzeszowski podjazd w Białej o nachyleniu 17%.
Droga prowadzi asfaltem pod przekaźnik w Łanach.
Wyjechałem z Bożniczej przez Lwowską, Armii Krajowej, Sikorskiego na ulicę Rodzinną gdzie zaczyna się właśnie podjazd.

Podjazd 17% na Łany © marektrek


Po lewej widać park linowy 'Linoskoczek' ale nie widać, żeby coś się tam działo.
Podczas wyjazdu tętno mi przekroczyło 191 ale się nie zatrzymywałem :)
Wiatr nawet nie wiał w tym miejscu, więc spokojnie dotarłem na szczyt.

Pod przekaźnikiem w Łanach jeszcze trochę śniegu © marektrek


Na górze jeszcze leży trochę śniegu, ciekawe ile tam poleży.
Zjazd do 'bazy' przebiegł przez Matysówkę, Kiepury, Wieniawskiego, Robotniczą, Strażacką, Żwirownię, tunelem pod mostem Karpackim, Olszynkami, Podpromie, Al. Lubomirskich, 3-go Maja, Kopernika.

Podczas zjazdu wiał dosyć mocny 'wmordewind' i z Matysówki udało mi się rozwinąć jedynie 48 km/h.

Trasa z GPS: