Info
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Marzec9 - 6
- 2014, Luty3 - 1
- 2014, Styczeń8 - 5
- 2013, Maj6 - 0
- 2013, Kwiecień8 - 3
- 2013, Marzec2 - 0
- 2013, Styczeń3 - 1
- 2012, Grudzień10 - 13
- 2012, Listopad4 - 0
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień14 - 1
- 2012, Sierpień13 - 2
- 2012, Lipiec12 - 1
- 2012, Czerwiec14 - 3
- 2012, Maj9 - 4
- 2012, Kwiecień16 - 2
- 2012, Marzec10 - 12
- 2011, Grudzień1 - 1
- 2011, Listopad12 - 14
- 2011, Październik19 - 4
- 2011, Wrzesień22 - 2
- 2011, Sierpień14 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Z rodziną
Dystans całkowity: | 294.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 19:24 |
Średnia prędkość: | 15.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.10 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (106 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (185 %) |
Suma kalorii: | 13744 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 17.34 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
26.60 km
0.00 km teren
01:30 h
17.73 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 786 kcal
Rower:TREK 800 Sport
Po Rzeszowie
Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 0
... kolejne zaległości ...Pierwszy dzień wiosny.
Jakoś nie było czasu na rower, więc trochę pokręciłem się sam po Rzeszowie, a później z żoną na Baranówkę i powrót do domu.
Bez pulsometru, bez kasku ale jest parę kilometrów.
Mapka:
Kategoria Po Rzeszowie, Z rodziną
Dane wyjazdu:
34.30 km
0.00 km teren
01:48 h
19.06 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Temperatura:17.0
HR max:189 (104%)
HR avg:174 ( 96%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2254 kcal
Rower:TREK 8000 TRT
Cyklokarpaty 2013 - Wojnicz
Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0
zaległości c. d.Niedziela, pogoda nie wyraźna, zapowiada się na deszcz, ale jeszcze nie pada.
Pobudka 6 rano, mycie ,szybkie śniadanie i można budzić Tymka oraz Bartka, którzy dziś wystartują w Wojniczu w XC Junior Race pod okiem mojej żony. Pakujemy rowery i sprzęt do auta i jedziemy. Dzień wcześniej umówiłem się z Jackiem, że pojedziemy w 'kolumnie ' na zawody, ale trochę nam się pakowanie przeciągnęło i w końcu pojechaliśmy oddzielnie. Droga do Wojnicza przebiegła szybko, po półtorej godziny byliśmy na miejscu. Spotykamy Jacka, który przyjechał nieco wcześniej. Zaczyna mżyć, robi się chłodno. Pomału zjeżdżali kolejni zawodnicy i teren wokół boiska szybko się zapełnia. Obok mieściło się biuro zawodów i meta. Start opłaciłem przez internet, numer miałem z Przemyśla. Okazało się, że mimo to muszę scat w kolejce aby potwierdzić, że ja to ja i że jadę na mini ;)
Nie stałem długo, potwierdziłem wszystkie dane, wziąłem bloczek na posiłek. Do startu mojego dystansu została jeszcze ponad godzina, postanowiliśmy że podejdziemy do jakiegoś sklepu i ja sobie kupie energetyka, bo zostawiłem swój w domu. Jacek prosił o banany, dzieci zawsze są chętne żeby 'coś' kupić w sklepie.
Wojnicz to małe miasteczko, od czasu kiedy omija je obwodnica ruch prawie zupełnie tu zamarł. Mały rynek, kilka sklepów, knajpka szkoła i w sumie chyba tyle.
Wojniczanom ...
W drodze powrotnej spotykamy samotnie stojący rower, który w tym miejscu chyba dokona żywota, a może jeszcze jeździ ...
Wracamy na parking, ludzi jest mnóstwo. Za chwilę start na trasie Mega i Giga. Deszcz cały czas kropi. Pożyczam Jackowi kurtkę, bo ma na sobie tylko krótki rękaw a nie jest za ciepło.
Ruszyli, ja mam jeszcze trochę czasu, jeżdżę z Tymkiem po jego krótkiej trasie XC w pobliżu boiska. Zostawiam chłopaków z mamą a sam jadę na start.
10:30 wystartowaliśmy.
Początek szybki, asfaltowy, prędkość oscyluje w okolicach 30- 35 km/h. Jedziemy szybko, tętno skacze do 180. Po kilku km zaczyna się pierwszy podjazd, szybko się przetasowujemy. Podjazd ma parę kilometrów i widzę że kilka osób już wyraźnie ma dość. To efekt jazdy na max na początku bez zastanowienia. Trasa przebiega szutrem i leśnymi ścieżkami. Lekki deszczyk nie przeszkadza w jeździe. Jadę w swoim tempie, nie wiem który jestem, po prostu jadę. Krajobrazy się zmieniają, są odcinki leśne, łąki, mijamy zabudowania. Mniej więcej w połowie czeka kulminacyjny 'punkt programu' na trasie mini czyli podjazd na Folwarczną / w STRAV'ie oznaczony jako Folvarczna climb:) /. Półtora kilometra w górę, morduję się na przełożeniu 1/1 i niestety pod koniec brakło mi mocy i idę z buta, trudno. Końcowa część tego podjazdu jest stroma i raczej każdy prowadzi tu rower. Potem zjazd i po paru kilometrach bufet, w locie chwytam kubek z napojem, płowa się wylewa ale coś tam łykam.
Trochę trawy na drodze, potem dziurawy asfalt. Jeszcze kilka zakrętów i wpadam na główną drogę. Ostatnie kilka kilometrów jadę sam , kilka osób mi uciekło, ja też kila zgubiłem. Znowu rozwijam sporą jak na mnie prędkość - dobijam do 40 km/h. Ale i tak na tym odcinku doszło mnie kilku. Na koniec mknę już na maxa, mijam jeszcze jednego zawodnika i wpadam na metę. Czas 1:48:27, strata do pierwszego zawodnika prawie 0:30. Akurat jak przyjechałem to starszy syn Tymek właśnie startował w Junior XC. Miał mieć 3 okrążenia ale organizator stwierdził że wystarczy jedno i niestety młody został zablokowany na pierwszym podjeździe i przyjechał 4. Nie miał szans z 'tubylcami' przy jednym okrążeniu. Następnym razem pójdzie mu lepiej. Najmłodszy syn już skończył jazdę, też na miejscu 4.
Dzieci dostały pamiątkowe drewniane medale z logo Cyklokarpaty.
Po jakimś czasie dojeżdża Jacek, który ukończył dystans Mega. Chwilę rozmawiamy o trasie i o wrażeniach. Podobało się.
Później prosto do bufetu na posiłek regeneracyjny. Pierogi z mięsem i z boczkiem ... jak dla mnie pycha. Firma Taurus przygotowała naprawdę dobre jedzenie, podobnie jak w tamtym roku w na maratonie cyklo w Pustkowie.
Jeszcze szybkie mycie roweru wężem strażackim i powrót do domu.
Nie czekałem na dekorację, ani na losowanie nagród zwłaszcza ze losowania nie będzie.Za to, dla wszystkich, którzy opłacili start przez internet otrzymają rabat 10% na zakupy w sklepie internetowym jednego ze sponsorów ( tego od czapek z daszkiem i z otwieraczem) . Ja jestem zadowolony. Nie był to trudny technicznie maraton, był szybki i fajny.
---
ślad z GPS'a:
Kategoria maratony, Z podjazdami, Z rodziną
Dane wyjazdu:
18.10 km
0.00 km teren
01:14 h
14.68 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:15.0
HR max:186 (102%)
HR avg:148 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1345 kcal
Rower:TREK 800 Sport
Sobotnia runda z Tymkiem na rowerze
Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 0
zaległy wpis ...Sobotnia przejażdżka z Tymkiem na Słocinę.
Pierwszy raz w tym sezonie wybrałem się z synem na Roch,a.
Na górze odbijamy w lewo na ul. Św. Marcina.
Widoka na Rzeszów z ul. Św. Marcina© marektrek
Ładne widoczki i nawet jakiś owad wpadł w kadr ;)
Powrót terenem ul. Pileckich, Olbrachta, Bożniczą, Słowackiego, mostem zamkowym
---
ślad z GPS'a:
Kategoria Z rodziną, Z podjazdami, Okolice Rzeszowa
Dane wyjazdu:
24.10 km
0.00 km teren
01:41 h
14.32 km/h:
Maks. pr.:30.20 km/h
Temperatura:19.0
HR max:158 ( 87%)
HR avg:115 ( 63%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1751 kcal
Rower:TREK 800 Sport
Krzyżanowskiego - Wisłok - Kładka w Boguchwale z Tymkiem
Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0
zaległości ...Kolejna słoneczna niedziela, temperatura 19 stopni. Od ostatnich zawodów w Strzyżowie nie wsiadałem na rower ze dwa tygodnie. Musiałem dać odpocząć mojemu nadwyrężonemu kolanu.
Dziś przed obiadem chciałem z Tymkiem pojechać na Magdalenkę i zjechać od strony Malawy. Tymek jednak stwierdził, że dziś nie ma siły się wspinać i że wolałby pojeździc po płaskim. Wobec tego postanowiłem pokazać mu kładkę na Wisłoku w Boguchwale, a przy okazji przetestować ‘nowy amortyzator’ w moim oldschool’owym Treku 800.
Wyjechaliśmy z Krzyżanowskiego w kierunku Bożniczej,do serwisu, gdzie zostawiłem moją 8000 i wsiadłem na 800. Z Bożniczej ul. Mickiewicza a dalej Naruszewicza dojechaliśmy do ścieżki rowerowerj nad Wisłokiem. Przejechaliśmy pod tunelem i zamiast wyjechać na zaporę pojechaliśmy prosto. Po chwili zorientowałem się, że jedziemy źle i zawróciliśmy. Z zapory odbiliśmy w kierunku żwirowni.
Jedziemy do Boguchwały, w tle zapora na Wisłoku© marektrek
Ze ścieżki rowerowej dojechaliśmy do ul. Kwiatkowskiego i dalej do ul.Senatorskiej. W pewnym momencie skręciliśmy w prawo i terenem dojechaliśmy do brzegu Wisłoka, myślałem że to już jest ta droga do kładki.
Parę minut kluczenia po trawach i błotach utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie tu i wróciliśmy do głównej drogi. Dopiero kilkaset metrów dalej rozpoznałem właściwą drogę. Szutrem dotarliśmy do wiszącej kładki.
Wisząca kładka w Boguchwale, jesteśmy na miejscu© marektrek
Kładka jest już stara, w niektórych miejscach siatka ochronna jest pourywana i wogóle wygląda na bardzo zaniedbaną, a jednak co dziennie mnóstwo ludzi przechodzi przez nią.
Synek nieco się przeraził widząc jej stan, i fakt że bedziemy po niej przechodzic na drugą stronę. Po chwili jednak namówiłem go na przeprawę. Prowadząc rowery lekko kołyszącą kładką dotarliśmy na drugi brzeg.
Wisząca kładka w Boguchwale, Tymek przeprowadza rower© marektrek
Było to wielkie przezycie dla mojego syna.
Następnie wzdłuż brzegu Wisłoka ruszyliśmy w drogę powrotną. Na początku szło łatwo i przyjemnie. Im bliżej Rzeszowa tym ścieżka stawała się coraz węższa i ciaśniejsza. Momentami krzaki i drzewa bardzo utrudniały jazdę. Były momenty, że musieliśmy prowadzić rowery bo było niebezpiecznie blisko stromego brzegu. Mijaliśmy kilka miejsc, przy których wędkarze łowili ryby. Dotarlismy do Rzeszowa, jednak pomyliłem ścieżkę i dojechaliśmy do miejsca, z którego nie było możliwości jazdy dalej bo wszędzie była woda. Zawróciliśmy i dojechaliśmy do ul. Zwięczyckiej , z której już ‘jak po sznurku ‘ przez ul. Brzegową dojechaliśmy do ścieżki rowerowej nad Wisłokiem. Tymek zjadł lody w kawiarni przy Lisiej Górze a ja wypiłem małe expresso. Do domu wróciliśmy ścieżką rowerową przez tunel pod zaporą, Mostem Zamkowym i ul. Kopisto.
Wycieczka była bardzo udana, przygoda z kładką dostarczyła wiele wrażen mojemu synowi a amortyzator działa bez zarzutu. Tylko to kolano znowu pobolewa ...
----
ślad z GPS’a:
Kategoria Okolice Rzeszowa, Z rodziną
Dane wyjazdu:
6.80 km
0.00 km teren
00:46 h
8.87 km/h:
Maks. pr.:32.80 km/h
Temperatura:23.0
HR max:178 ( 98%)
HR avg: (185%)
Podjazdy: m
Kalorie: 951 kcal
Rower:TREK 8000 TRT
XC Strzyżów 2012
Sobota, 6 października 2012 · dodano: 10.11.2012 | Komentarze 0
zaległości ...To chyba ostanie w tym sezonie zawody Cross Country, w których biorę udział w tym sezonie.
Impreza zorganizowana przez stowarzyszenie Strzyżów MTB odbyła się w Strzyżowskim lesie Ratośniówki. Pogoda była wręcz wymarzona na tego typu imprezy. Słoneczny dzień, temperatura ok. 16 - 18 stopni.
Dziś startujemy rodzinnie, jest mój najmłodszy syn Bartek i starszy syn Tymoteusz,a nad całością piecze sprawuje moja żona. Wszyscy jesteśmy w bojowych nastrojach ;) .Na miejscu składamy rowery i idziemy do biura zawodów się zapisać. Wpisowe to 10 zł dla dorosłych i 0 zł dla dzieci. Procedura rejestracyjna przebiega sprawnie, mocujemy numery startowe i czekamy na start.
XC Strzyżów 2012 - Bartosz i Tymek też startują !© marektrek
Pierwsze starty zaczęły się zaraz po 10. Nasza grupa weteranów wystartowała po 11.
XC Strzyżów 2012 - Start !© marektrek
Trasa zaczęła się od leśnego podjazdu, który odrazu rozciągnął stawkę. Pierwszą połowę trzymałem mocne tępo ale po chwili brakowało mi już tchu i musiałem nieco zwolnić. Następną atrakcją było kluczenie krętymi ścieżkami a to trochę w górę a to trochę w dół. Póżniej ze szczytu rozpoczynał się zjazd, na którym można było rozwinąć niezłą prędkość,ale trzeba było uważać żeby nie spaść z krawędzi trasy.
XC Strzyżów 2012 - na tarsie© marektrek
W jednym miejscu było dosyć stromo i zjazd był podzielony na dwa stopnie trudności ‘łatwy’ i ‘trudny’. Później już zjazd fajnymi, ciasnymi singlami w dół i meta, którą w moim przypadku mijałem 3 x. Na drugim okrążeniu spotkała mnie i jeszcze kilku zawodników ‘mała atrakcja’ w postaci pani prowadzącej swoje krowy do domu przez odcinek trasy zawodów.
XC Strzyżów 2012 - krowy na trasie© marektrek
Organizatorzy próbowali powstrzymać ową panią, ale ta nie reagowała i skutecznie zablokowała nam przejazd. Była mocno zdziwiona, że ktoś jeździ po ’jej’ drodze. Krowy też były wystraszone, podskakiwały i prychały groźnie a w jednym miejscu zerwały taśmy wyznaczające trasę.
XC Strzyżów 2012 - Krowy na trasie© marektrek
Przez tą przygodę z krowami straciłem kilka, może kilkanaście minut.
Ostanie okrążenie poszło bez problemów. Wpadłem na metę z czasem 46 minut, co dało mi trzecie miejsce w mojej kategorii. Znowu przez cały wyścig jechałem z tętnem w okolicach mojego hr max i znowu odezwało się prawe kolano. Trasa miała niecałe 7 kilometrów a dała mi mocno popalić. Chwilę odpoczywam , bo za chwilę moi synowie będą startować w wyścigu ‘o czapkę gruszek’ i trzeba im kibicować.
XC Strzyżów 2012 - Przed startem Chłopaków© marektrek
Wyścigi dla dzieci odbyły się na drodze asfaltowej. Bartek dzielnie pedałując na swoim małym rowerku przyjechał jako trzeci na metę. Tymek miał trasę nieco dłuższą i przyjechał jako pierwszy :)
No to wszyscy mamy medale :)
Jemy smażone kiełbaski, drożdżówki i czekamy na ceremonię dekoracji oraz na losowanie nagród.
XC Strzyżów 2012 - Bartosz III miejsce© marektrek
XC Strzyżów 2012 - Tymoteusz I miejsce© marektrek
XC Strzyżów 2012 - III miejsce© marektrek
Wszystko idzie sprawnie, dyplomy, medale,gratulacje, brawa, fotki i następna kategoria.
Każda z osób, która stała na podium otrzymała jeszcze dodatkowo paczkę ‘krówek strzyżowskich’ , a dzieci dostały jeszcze po ładnej, soczystej gruszce.
Po ceremonii dekoracji, odbyły się losowania nagród rzeczowych wśród wszystkich startujących.
Chłopaki wylosowali po opakowaniu oleju do smarowania łańcucha a ja stałem się ‘szczęśliwym’ posiadaczem czerwonego bidonu z napisem mało znanej firmy ‘Kellys’ ;).
Cała rodzina wróciła do domu bardzo zadowolona, to był fajny wyjazd.
----
ślad z GPS’a:
Dane wyjazdu:
12.20 km
0.00 km teren
00:58 h
12.62 km/h:
Maks. pr.:27.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max:193 (106%)
HR avg:181 (100%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1141 kcal
Rower:TREK 8000 TRT
I XC Nowa Dęba 2012
Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 10.11.2012 | Komentarze 0
zaległościSłoneczna niedziela, w Nowej Dębie dziś odbędą się zawody “ I CROSS COUNTRY XC NOWA DĘBA ”.
Wyjechaliśmy z Rzeszowa w składzie: Asia, mój syn Tymek i ja. Do Nowej Dęby dojechaliśmy niecałą godzinę. Trochę pozwiedzaliśmy okolicę, jedna z kawiarni była już czynna więc wypiłem kawę.
Biuro zawodów, oraz trasa znajdowały się obok basenu przy SOSIR.
Organizatorem tej imprezy była lokalna grupa Wsparcie oraz miejscowy sklep rowerowy, co ciekawe udział w zawodach był całkowicie bezpłatny. Ludzi nie było zbyt wielu, w sumie nieco ponad 30 osób. Szkoda, bo wszystko było bardzo profesionalnie przygotowane i widać było duże zaangażowanie w organizację.
Przed startem udaje nam się ‘zapoznać’ z trasą. Nie sądziłem, że w na tak małym obszarze można tak ‘podkręcić’ trasę. Podjazdy i zjazdy, ciasne ‘agrafki’ i to kilka pod rząd dają nieźle popalić. Dodatkową trudnością jest fakt, że cała Nowa Dęba leży na podłożu piaszczystym. Jest nawet jedno miejsce, gdzie trzeba prowadzić rower ;).
Nad bezpieczeństwem czuwała grupa harcerzy z Nowej Dęby, która ostrzegała przed trudnymi elementami na trasie.
Na początku wystartowała grupa w wieku 6 - 9 lat ( jedno małe okrążenie ), później grupa 10 - 13 lat ( dwa małe okrążenia ),następnie połączone grupy 14 - 30 lat, no i my powyżej 30 lat i kobiety ( pięć okrążeń).
XC Nowa Dęba 2012, na starcie z Tymkiem© marektrek
Wystartowaliśmy dość ostro. Pierwsze kółko ( 2,7km) uświadomiło mi, że XC to nie to samo co maratony, tu nie ma czasu na odpoczynek, tu cały czas jedziesz na max.
Kolejne okrążenia tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że jeszcze dużo pracy przede mną. Jadę praktycznie cały czas z tętnem w granicach 181 i więcej, momentami przekraczam 190, nie mogę złapać rytmu. Pięć okrążeń zajmuje mi prawie godzinę, na metę wpadam przedostatni. Asia jest trzecia, Tymek też trzeci.
Jemy kiełbaskę, pączki i wracamy do domu. To była fajna impreza ,frekwencja nieco mała, myślę że za rok pewno zbierze się więcej chętnych, bo warto tu przyjechać i pojeździć tak intrygującej trasie.
----
ślad z GPS’a:
Dane wyjazdu:
12.30 km
0.00 km teren
00:59 h
12.51 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:TREK 800 Sport
Trochę 'wyżej' z synem
Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 02.11.2012 | Komentarze 0
zaległości ...Po wczorajszym przejeździe trasy skandii dziś z Tymkiem postanowiliśmy podjechać trochę ‘wyżej’ niż ostatnio. Wystartowaliśmy z Krzyżanowskiego, następnie przez Powst. Styczniowych, Powst. Śląskich na ul. Rocha. Na górze, przy zakręcie w lewo odbiliśmy na ul. Walentego, potem kawałek przejechaliśmy ‘terenem prywatnym’ do Matysówki obok cmentarza.
Zjazd do ul. Kiepury,i powrót Wieniawskiego, Powst. Listopadowych na Krzyżanowskiego.
Synek się trochę spocił, ale był zadowolony z pobicia kolejnego rekordu wysokości podjazdu.
Następnym razem ‘uderzymy’ już pewno na Magdalenkę albo spróbujemy podjechać na Łany.
---
ślad z GPS’a:
Kategoria Okolice Rzeszowa, Z podjazdami, Z rodziną
Dane wyjazdu:
13.10 km
0.00 km teren
00:49 h
16.04 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:169 ( 93%)
HR avg:139 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 486 kcal
Rower:FARAM - SHIMANO
Na Rocha i spowrotem ( deszczyk )
Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 0
Lipiec w dalszym ciągu ...Z córką mieliśmy pojechać gdzieś dalej, ale na Rochu zaczęło padać więc wróciliśmy.
Kategoria Okolice Rzeszowa, Z rodziną
Dane wyjazdu:
15.30 km
0.00 km teren
01:10 h
13.11 km/h:
Maks. pr.:36.30 km/h
Temperatura:26.0
HR max:168 ( 92%)
HR avg:119 ( 65%)
Podjazdy: m
Kalorie: 561 kcal
Rower:FARAM - SHIMANO
Kolejny lajt po Rzeszowie, z córką
Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 0
c.d. zaległości z Lipca ...Na Faram'ie z córką lajtowo.
Krzyżanowskiego , Powst. Listopadowych, Wieniawskiego, Kiepury, Wieniawskiego, Św.Rocha, Powst. Śląskich, Powst. Styczniowych, Armii Krajowej, Niepodległości
Kategoria Po Rzeszowie, Z rodziną
Dane wyjazdu:
12.30 km
0.00 km teren
00:44 h
16.77 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:31.0
HR max:174 ( 96%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 904 kcal
Rower:FARAM - SHIMANO
Niedzielny wjazd na Rocha
Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 1
zaległości ...Niedziela, godzina 15, temperatura 31 stopni. Upalna niedziela, wczoraj Cyklokarpaty w Jaśle a dziś, lajtowo z synem postanowiliśmy 'zdobyć' Rocha ;)
Obiecany wjazd na Rocha dziś doszedł wreszcie do skutku, na początku młody się stresował ale dał radę.
Na Roch'u z Tymkiem© marektrek
W przydrożnym sklepiku zakupiliśmy lody i po krótkiej przerwie odbiliśmy w ulicę Św. Mikołaja, która dobiega do szutrowej ulicy Pileckich.
Zjazd "ulicą" Pileckich w Rzeszowie ;)© marektrek
Powrót do domu przez ul. Olbrachta. Pogoda upalna, wyjazd bardzo udany.
Pierwsze koty za płoty, synek był zadowolony że dał radę, następnym razem pojedziemy 'wyżej'.
Zdjęcia pstrykane komórką, zapomniałem zabrać aparatu ;)
----
ślad z GPS'a
Kategoria Okolice Rzeszowa, Z podjazdami, Z rodziną