Info
avatar
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl



button stats bikestats.pl
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marektrek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Rzeszowa

Dystans całkowity:3253.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:186:10
Średnia prędkość:17.48 km/h
Maksymalna prędkość:64.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:212 (117 %)
Maks. tętno średnie:182 (100 %)
Suma kalorii:128644 kcal
Liczba aktywności:118
Średnio na aktywność:27.57 km i 1h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.80 km 0.00 km teren
01:23 h 17.93 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:21.0
HR max:182 (100%)
HR avg:156 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1575 kcal

Na Magdalenkę przez Roch'a

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 1

zaległości ....

Od ostatniego mojego wyjazdu minęło kilka dni, ból kolana szybko przeszedł.
Pogoda w miarę ok, więc spróbuję dziś podjechać na Magdalenkę.
Jeszcze tylko szybkie podpompowanie koła na Statoil'u i jazda.
Dodatkową dzisiejszą atrakcją jest aplikacja STRAVA, którą dziś mam zamiar przetestować.
Jadę 'klasycznie' czyli: Krzyżanowskiego, Powst. Styzniowych, Powst. Śląskich, Rocha, laskiem w Chmielniku i 'sztywno' na Magdalenkę.
Jestem na miejscu, wszystko jest ok, brakowało mi tego widoku:


Krótka przerwa i powrót, też 'klasycznie' :
Terenem do ul. Rocha, dal ul.Podgórskiego, terenem prywatnym do Matysówki, szybki zjazd ul.Kiepury, Wieniawskiego i końcówka Powst. Listopadowych, Krzyżanowskiego.

Szybko, fajnie i bezproblemowo, podoba mi się :)

---
Ślad z GPS'a:



STRAVA zapisała ślad, ale jeszcze muszę to ogarnąć ....

Dane wyjazdu:
37.60 km 0.00 km teren
02:12 h 17.09 km/h:
Maks. pr.:56.70 km/h
Temperatura:19.0
HR max:181 (100%)
HR avg:158 ( 87%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2996 kcal

Ognisko ( Grochowiczna) na rozpoczęcie sezonu letniego 2013

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0

zaległości ...
Niedziela, słońce. Dziś oficjale 'rozpoczęcie' letniego sezonu rowerowego.
Ustawka o 12 pod zaporą nad Wisłokiem obok tunelu.
Przyjechało prawie 30 osób.


O 12:15 ruszamy w kierunku Boguchwały. Jedziemy trochę szybciej niż zwykle.
Chyba większość 'zgłodniała' za jazdą i pewno za 'kiełbasą' :)
Krótka przerwa w Boguchwale, ci którzy nie mieli prowiantu zaopatrują się i jazda w stronę Grochowicznej. Mijamy baseny w Boguchwale i zaczynamy jazdę terenem. Fajnie się jedzie, wszyscy zadowoleni. Dojeżdżamy do lasu, tu trochę się stawka rozciąga. Ja z kilkoma bikerami jedziemy w tyle.
Po drodze spotykamy rowerzystę, który prowadzi rower. Złapał 'gumę' ale ma pecha bo wszyscy mają koła 26" a on potrzebuje dętki 28". Zrezygnowany pytał nas czy nie mamy chociaż kleju i łatek. Tak się złożyło, że akurat mieliśmy i łatki i klej;) Szybka akcja i zostawiamy go z łatką na dętce. Jedziemy w górę.
Na miejscu już ogień płonie i rozpoczyna się 'smażenie'.



Pogoda sprzyja, dialogi, śmiechy, atmosfera imprezowa.
Rowery odpoczywają oparte o ogrodzenie.






Ok. godziny 15 zaczynamy się rozjeżdżać do domów.
Wracamy w kilka osób. Na początku tą samą trasą do Boguchwały.
Później rzucam pomysł że możemy przez kładkę na Wisłoku się przeprawić.
Jest zgoda, jedziemy przez kładkę. Dalej terenem do ul.Senatorskiej i ul. Kwiatkowskiego.
Jechało się bardzo dobrze, choć pod koniec czułem już ból w kolanie.
Tempo spadło, trzeba będzie odstawić na chwilę rower bo za tydzień starują Cyklokarpaty w Przemyślu.

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
17.90 km 0.00 km teren
01:02 h 17.32 km/h:
Maks. pr.:57.80 km/h
Temperatura:19.0
HR max:185 (102%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1076 kcal

Na Matysówkę

Środa, 17 kwietnia 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0

zaległości ...

Środowy wjazd na Matysówkę.
Mimo chłodu, dosyć mocno rozgrzewająco było.
Dosyć mocny wiatr na zjazdach.

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
20.40 km 0.00 km teren
01:20 h 15.30 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:16.0
HR max:188 (103%)
HR avg:154 ( 85%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1428 kcal

Chciałem na Magdalenkę ...

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 0

zaległości ...

Dziś niedziela, tak sobie pomyślałem, że zobaczę co i jak na Magdalence.
Przetestuję też kolano i w ogóle trochę 'przycisnę'.
Cały dzień trochę się chmurzyło, ale nie padało więc jadę ...
Trasa standardowa na Rocha, na górze odbijam w prawo do lasku w chmielniku, a potem sztywno asfaltem na Magdalenkę.
Właśnie zaczynam wspinaczkę a tu nagle zaczyna padać deszcz :(
Myślałem że zaraz przejdzie, niestety pada coraz mocniej.
Zawracam, dziś na Magdalence mnie nie będzie.
W deszczu dojeżdżam do domu. Na dziś wystarczy.
Jechało się fajnie, kolano lekko pulsowało ale daję radę.
Brak jazdy w zimie daje się we znaki, słabo mi idzie na podjazdach.
Trzeba poćwiczyć.

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
18.10 km 0.00 km teren
01:14 h 14.68 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:15.0
HR max:186 (102%)
HR avg:148 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1345 kcal

Sobotnia runda z Tymkiem na rowerze

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 0

zaległy wpis ...

Sobotnia przejażdżka z Tymkiem na Słocinę.
Pierwszy raz w tym sezonie wybrałem się z synem na Roch,a.
Na górze odbijamy w lewo na ul. Św. Marcina.

Widoka na Rzeszów z ul. Św. Marcina © marektrek

Ładne widoczki i nawet jakiś owad wpadł w kadr ;)


Powrót terenem ul. Pileckich, Olbrachta, Bożniczą, Słowackiego, mostem zamkowym

---
ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
22.90 km 0.00 km teren
01:18 h 17.62 km/h:
Maks. pr.:31.30 km/h
Temperatura:4.0
HR max:165 ( 91%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1348 kcal

Dwie Kładki na rozpoczęcie Nowego Roku 2013

Wtorek, 1 stycznia 2013 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 1

zaległości ...

Pierwszy dzień Nowego 2013 Roku. Pogoda wspaniała, słońce świeci, śniegu niestety nie ma. Temperatura ok. 4 stopnie ale odczuwalnie jest znacznie cieplej. Po odespaniu narciarskiego sylwestra postanawiam objechać rzeszowskie ścieżki. Ma być spokojnie, płasko i w miarę ciekawie.
Odpinam rower, patrzę a tu w tylnym kole powietrza prawie nie ma. W pobliżu domu mam stację Statoil więc korzystając z okazji dobijam jeszcze koła na full i ruszam. Jadę w kierunku Wisłoka ulicami: Rejtana, Seniora.
Tak sobie pomyślałem, że może zacznę od kładki na Wisłoku na Nowym Mieście a dalej się zobaczy. Jest bardzo słonecznie, choć wiatr trochę wzmaga na sile.
Kładka na Wisłoku - Nowe Miasto © marektrek


Jadąc tunelem mijam zaporę na Wisłoku, wiatr wciąż wieje. Trochę trudno się jedzie, ale jest fajnie.
Widok na Nowe Miasto zza zapory na Wisłoku © marektrek

Postanawiam, że pojadę do Boguchwały i wrócę przez wiszącą kładkę w Boguchwale. Jadę więc ścieżką rowerową brzegiem Wisłoka, spacerowiczów prawie nie ma, wszyscy chyba jeszcze odsypiają powitanie Nowego Roku. Dojeżdżam do ul. Jarowej. Jadę dalej Brzegową, Zwięczycką. Jestem na ul. Tkaczowa w Boguchwale. Przed kościołem skręcam w lewo i zamiast na następnym skrzyżowaniu odbić znowu w lewo jadę w prawo. Lekkim wzniesieniem dojeżdżam znowu do ul Tkaczowa. Już wiem że coś jest nie tak. Pytam się przechodniów którędy do kładki wiszącej na Wisłoku, zawracam.
Po chwili dojeżdżam do drogowskazu.

Boguchwała - Do kładki na Wisłoku © marektrek


Teraz jadę dobrze. Asfalt się kończy a zaczyna błotnista droga. Jedzie się nawet całkiem przyjemnie. Gdzieniegdzie droga jest zmrożona i muszę uważać żeby nie zaliczyć gleby. Po chwili dojeżdżam do wiszącej kładki.
Boguchwała - wisząca kładka na Wisłoku © marektrek

Tyle lat ma ta kładka i nikt się nią nie może zająć żeby ją naprawić czy wzmocnić.
Liny są stare ale grube. Na przęśle liny są zawiązane na pętelkę ;)

' Węzeł ' na kładce - Boguchwała © marektrek

Szybka przeprawa na drugą stronę i rozpoczynam powrót. Na początku droga też jest błotnista, ale po przejechaniu kilkuset metrów jest już asfalt ( ul. Senatorska) i można przycisnąć. Ul. Senatorską dojeżdżam do ul. Jana Pawła II a potem do Kwiatkowskiego. Na skrzyżowaniu obok sklepu Jedynka skręcam w lewo na ścieżkę rowerową obok Żwirowni i tą drogą dojeżdżam do zapory. Tunelem i olszynkami dojeżdżam do Mostu Zamkowego, z którego już mam prostą drogę przez ul. Kopisto do Krzyżanowskiego.

Pierwszy wyjazd w tym roku zaliczony, już nie mogę się doczekać kolejnych.

---
Kategoria Okolice Rzeszowa


Dane wyjazdu:
23.60 km 0.00 km teren
01:39 h 14.30 km/h:
Maks. pr.:24.10 km/h
Temperatura:2.0
HR max:185 (102%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1647 kcal

Krzyżanowskiego - Kielanówka - Potokowa

Sobota, 29 grudnia 2012 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 2

zaległości ...
Sobota, zadzwonił Łukasz z pytaniem czy dziś gdzieś byśmy nie pojechali.
Pogoda całkiem znośna, więc czemu nie. Umówiliśmy się ok. 13 pod jego domem i ruszyliśmy. Wybór padł tym razem na Kielanówkę. Ulicami Popiełuszki, Seniora, Kładką na Wisłoku, Chrzanowskiej, Langiewicza dotarliśmy do Staroniwskiej, gdzie zaczął sie podjazd na Kielanówkę. Tempo jazdy umiarkowane, słoneczko świeci, fajnie się jedzie. Śniegu co prawda nie ma ale bałwan jest :)
Śniegu nie ma ale bałwan jest :) - Kielanówka © marektrek


Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia pojechaliśmy ulicą Leśne Wzgórze, która po chwili zmienia się w ścieżkę, która jest pokryta lodem. Po przejechaniu paru metrów zaliczam glebę. Nic się nie stało, trzeba po prostu bardziej uważać.
Robimy przerwę na herbatkę ;) Widoki są ciekawe, pstrykam fotkę:

Widok z Leśnego Wzgórza ( Rzeszów) © marektrek


a Łukasz pstryka drugą :

Widok z Leśnego Wzgórza zza moich pleców ;) © marektrek


Ruszamy dalej, terenem dojeżdżamy do ul. Dębickiej. Po chwili skręcamy w prwao na podjazd na Janiowe Wzgórze. Jedziemy zmrożoną ścieżką, która pod wpływem słońca w dalszej części zmienia się w błotną. Jedziemy w górę, błoto coraz większe. Wjeżdżamy prawie na górę a tam zaorane pole i nie ma przejazdu. Zawracamy.
Tego się nie spodziewaliśmy, prawdopodobnie pomyliśmy trasę. Rowery mają taką warstwę błota, że nie da się jechać. Chwila przerwy. Czyścimy trochę napędy i koła.
Słońce świeci, błoto ma konsystencję gładzi szpachlowej - Janiowe Wzgórze © marektrek


Na zdjęciu tego nie widać, ale błoto się lepi jak gips. Cały łańcuch i przerzutki są zalepione. Bez myjni się nie obejdzie. Po jako takim odczyszczeniu rowerów ruszamy dalej stromym podjazdem w górę. Dojeżdżamy do Słonecznego Stoku, skąd terenem docieramy do ulicy Potokowej. Później już Staroniwską, Langiewicza, Chmaja, Pola, Seniora, Popiełuszki dojeżdżamy do myjni przy stacji BP. Spłukujemy rowery i Rejtana, Geodetów wracamy do domu.
To był ostatni wyjazd w tym 2012 roku, z fajnym błotnym akcentem.

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
01:34 h 14.04 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:-6.0
HR max:174 ( 96%)
HR avg:153 ( 84%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1954 kcal

Z Łukaszem na Magdalenkę

Niedziela, 23 grudnia 2012 · dodano: 23.12.2012 | Komentarze 7

Wczoraj pod wieczór zadzwonił do mnie Łukasz z pytaniem czy bym się gdzieś nie przejechał z nim na rowerze. Samemu by mi się nie chciało, ale w towarzystwie to co innego. Umówiliśmy się na godzinę 13:00 na krzyżówce ul.Paderewskiego z ul.Krzyżanowskiego.
Termometr pokazywał -6 stopni. Miało do nas dołączyć jeszcze kilka osób, ale się okazało, że jednak odpuścili w ostatniej chwili. Ruszyliśmy więc tylko we dwóch.
Ulicami Powst. Styczniowych i Śląskich a potem Św. Rocha dotarliśmy do terenowego podjazdu na Magdalenkę. Asfaltem szło całkiem fajnie, wiał niewielki wiatr. Jednak gdy zaczął się teren nie było już tak lekko. Cały podjazd był skuty lodem, ciężko się podjeżdżało zwłaszcza że trek 800 ma zwykłe, terenowe opony bez kolców. Łukasz też 'walczył' swoją Meridą bez kolców.

Podjazd na Magdalenkę - ślisko jest ! © marektrek

Trzeba było nieźle kombinować żeby utrzymać równowagę i żeby nie zaliczyć gleby. Momentami nie dało się jechać, tak było ślisko. Jakoś dojeżdżamy na górę, a tam jeszcze większa szklanka.
Na górze jest 'szklanka' - Magdalenka © marektrek


Męczymy się po jazdą po lodzie, ale widoki też niczego sobie:
Może jest i śliko, ale jakie widoki ! © marektrek

Dojeżdżamy pod kapliczkę na Magdalence, nie powiem widok jest dosyć ciekawy:

Wzgórze Marii Magdaleny (394 m) Grudzień 2012 © marektrek

Robimy przerwę, herbatka, cukierki i rozpoczynamy zjazd. Pierwsza cześć zjazdu też nie jest łatwa, bo tu też jest szklanka. Kilka razy nabieram niebezpiecznej prędkości i prawie zaliczam glebę. Ratuje mnie podparcie nogą. Następnie już asfaltem zjeżdżamy w dół, tu Łukasz spotyka kolegę, który jedzie w przeciwnym kierunku. Chwilę gadamy i ruszamy w dół. Dojeżdzamy do głównej ulicy i skręcamy w lewo gdzie za chwilę odbijamy w prawo i rozpoczymamy terenowy podjazd do lasku w Słocinie. Tu idzie nam znacznie lepiej, nie ma tu lodu, jest tylko zmarznięta trawa. W lesie śniegu nie ma wcale, jazda idzie całkiem przyjemnie. Dojeżdżamy do ul. Rocha i asfaltem wracamy do domów tą samą trasą. Podczas zjazdu z Rocha musieliśmy hamować bo było niemiłosiernie zimno.

Dzisiejszy wyjazd był bardzo udany, mimo skutego lodem podjazdu na Magdalenkę.
Zdjęcia są autorstwa Łukasza, za co bardzo mu dziękuję. Było by ich więcej ale akumulator w aparacie odmówił posłuszeństwa.

---
ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
21.60 km 0.00 km teren
01:24 h 15.43 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:182 (100%)
HR avg:146 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1453 kcal

Roch - Magdalenka - Malawa , wietrznie i deszczowo

Sobota, 15 grudnia 2012 · dodano: 15.12.2012 | Komentarze 1

Tydzień temu w Rzeszowie były mrozy w okolicach -6 stopni, a dziś temperatura sięga prawie 6 stopni ale na plusie. Śnieg zaczyna topnieć, jest mokro.
Po tygodniu jazdy na stacjonarnym postanawiam pojechać dziś na Magdalenkę asfaltowo-terenowym szlakiem.
W treku nie mam błotników, więc na szybko robię prowizorkę z butelek PET i jadę.
Wyjechałem z domu, i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów okazuje się, że wiatr dziś na pewno da mi popalić.
Wieje prosto w twarz, nie da się normalnie jechać. Wjazd na Rocha, który trwa ok. 10 minut, tym razem trwał prawie 15.Idzie mi bardzo ciężko. Na wzgórzu wieje jeszcze bardziej. Odbiłem w prawo, do lasku w Chmielniku. Myślałem, że może tam nie będzie wiało, niestety myliłem się. Musiałem się zatrzymać. Znosiło mnie ze ścieżki. Podczas postoju zauważyłem pusty paśnik dla zwierząt.

Paśnik w lasku w Chmielniku © marektrek

Tyle razy tamtędy przejeżdżałem i nigdy go nie widziałem. Skoda że był pusty.
Wyjechałem z lasku, a tu następna niespodzianka, nawiany mokry, głęboki śnieg sprawia, że koła w nim grzęzną. Chwila walki i odpuszczam, jestem cały mokry a przejechałem może ze 20 metrów.

Wyjazd z lasku w Chmielniku, głęboki śnieg © marektrek

Prowadzę rower do drogi. Zjeżdżam w dół do głównej a potem skręcam w prawo i rozpoczynam sztywny podjazd na Magdalenkę, wiatr jest troszkę mniejszy ale i tak wieje ciągle w twarz. Jedzie się bardzo ciężko. Im wyżej jestem, tym wiatr staje się mocniejszy. Na szczycie podjazdu 'łeb urywa', nie da się oddychać. Skręcam w lewo, wiatr mam z prawej.
Prowizoryczne błotniki wyginają się i trą o opony. Dobrze, że nikogo nie ma bo pewno by mnie obśmiali. Asfalt się kończy a zaczyna teren. Śnieg poprzykrywał dziury w drodze i jest w miarę równo. Jakby nie ten boczny wiatr do bardzo fajnie by się podjeżdżało na Magdalenkę.

Zimowa fotka pod Magdalenką, mokry śnieg wokoło © marektrek

Na górze wieje i na dodatek zaczyna padać deszcz.
Po prostu super ... Nie pozostaje mi nic innego jak szybko kierować się do domu przez Malawę. Przejeżdżam po betonach do zjazdu na Malawę. W dół po asfalcie rozwijam 50 km/h. Wiatr wieje tym razem w plecy, ale pada i trochę moknę. Szybko dojeżdżam do Rzeszowa od strony Słocińskiej. Potem w prawo na ul. Stanio i nowo odkrytym skrótem dojeżdżam pod kościół w Słocinie. Nastepnie ul. Powst. Śląskich i Powst. Styczniowych dojeżdżam już cały mokry na Krzyżanowskiego. Koniec jazdy na dzisiaj.

Wypad był bardzo męczący myślałem, że będzie jednak szło lepiej.
Wiatr bardzo mocno mnie zdemotywował, taka jazda nie jest przyjemna. Deszcz dokończył dzieła ...
Mimo wszystko cieszę się, że przejechałem te parę kilometrów bo na stacjonarnym to nie to samo.

----
ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
26.70 km 0.00 km teren
02:20 h 11.44 km/h:
Maks. pr.:29.90 km/h
Temperatura:-6.0
HR max:184 (101%)
HR avg:156 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2626 kcal

Śnieżnie i terenowo na Magdalenkę

Sobota, 8 grudnia 2012 · dodano: 09.12.2012 | Komentarze 2

Godzina 10:15, temperatura - 6 stopni, słonecznie.
Dziś będzie to mój pierwszy zimowy wyjazd na oponkach z kolcami ( nokian hakkapeliitta w240 ), które nabyłem w zeszłym roku po bardzo okazyjnej cenie.
Pierwsze testy opon przeprowadziłem w piątek, robiąc próbną rundkę obok serwisu.
Muszę przyznać, że opona bardzo dobrze radzi sobie ze zmarzniętym, śliskim śniegiem i lodem.

Spotykam się na Bożniczej z Jackiem, a po chwili przyjeżdża Paweł.
Celem dzisiejszej jazdy ma być terenowy, zimowy podjazd na Magdalenkę.
Jedziemy ul. Lwowską w stronę Szpitala nr2, później ul. Leszka czarnego dojeżdżamy do Słociny, a dalej ul. Słocińską dojeżdżamy do ul. Pileckich.
Tam zaczyna się już teren. Jest dosyć zimno, czuć chłód. Po chwili jednak zaczyna się pierwszy podjazd i temperatura ciała wzrasta. Paweł z Jackiem są z przodu a ja zamykam ogon. Dojeżdzamy do lasku w Słocine, do miejsca, w którym odbywają się zawody Skandia. Jedziemy trasą zawodów, nie ma żadnych śladów ;)
Opony fajnie trzymają się nawierzchni. Rower super się prowadzi. Jacek ma trochę problemów ale daje radę. Dojeżdżamy do rzeczki, szybka przeprawa i podjazd. Tu jest bardzo gorąco ... Mimo kolców mi nie udało się podjechać całego odcinka, ale i tak fajnie się jechało.
Lasek w Słocinie - zimowy podjazd © marektrek

-6 stopni w lasku w Słocinie © marektrek

Chwila przerwy, herbata, ciasteczka, zmarznięta czekolada i jedziemy dalej. Asfaltem mieliśmy jechać na Chmielnik, ale Paweł skręcił w inną drogę i musieliśmy zawracać. Dojechaliśmy do terenowego podjazdu na Magdalenkę.
Jazda pod górkę dała mi popalić, tu też jechaliśmy jako pierwsi, na śniegu były tylko ślady jakiegoś dużego auta. Dotarliśmy wreszcie na szczyt. Na górze trochę wiało.

Magdalenka ( 390 m n.p.m) zimą zdobyta !!! © marektrek

Wypiliśmy herbatę do końca i postanowiliśmy zjechać w dół tą samą trasą i dalej ile się da terenem. Zjazd był jeszcze fajniejszy niż podjazd, co prawda było czuć ziąb, ale frajda była niesamowita. Dotarliśmy z powrotem do lasku w Słocinie jadąc trasą Skandii. Potem odbiliśmy na ul. Pileckich i ul. Stanio a potem ul.Paderewskiego skierowaliśmy się w kierunku Makro, gdzie rozdzieliliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę.

Wyjazd bardzo udany, aczkolwiek moja kondycja pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Muszę jeszcze sporo potrenować. Jazda zimą to piękna sprawa !!
Zdjęcia są autorstwa Pawła.

---
ślad z GPS'a: