Info
avatar
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl



button stats bikestats.pl
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marektrek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z podjazdami

Dystans całkowity:3309.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:192:02
Średnia prędkość:17.23 km/h
Maksymalna prędkość:71.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:212 (117 %)
Maks. tętno średnie:183 (101 %)
Suma kalorii:133941 kcal
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:26.69 km i 1h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
31.60 km 0.00 km teren
01:42 h 18.59 km/h:
Maks. pr.:57.20 km/h
Temperatura:7.0
HR max:180 ( 99%)
HR avg:150 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1062 kcal

Słonecznie Roch, Matysówka, Żwirownia, Wisłok

Sobota, 4 stycznia 2014 · dodano: 04.01.2014 | Komentarze 0

Od dwóch dni, od wczesnych godzin porannych zaciskam i krosuje kabelki.
Dziś miałem w sumie nigdzie nie jechać i odpoczywać bo udało się dziś wszystko skończyć dość wcześnie.
Słońce pięknie świeciło,  a dodatkowo gdy zobaczyłem Łukasza i Jacka na rowerach to stwierdziłem, że jednak muszę dziś pokręcić.
Nie planowałem żadnej trasy, więc po prostu pojechałem na Rocha i przez Chmielnik na Matysówkę a potem przez Żwirownię ścieżkami rowerowymi wzdłuż Wisłoka do domu.

Niby jest zima, styczeń a pogoda i temperatura jak we Wrześniu. Masa liści, śniegu brak i słońce.

(Park w Słocinie )

W drodze na Rocha, mijam się kilkoma rowerzystami, spory ruch dziś tu panuje. To fajnie, że tyle osób uprawia sport.
Sztywny podjazd na Rocha o dziwo jakoś lekko mi idzie, więc mam PR* na STRAVIE, nie spodziewałem się tego.
Na zjeździe z Rocha słońce pięknie oświetla pobliski lasek, pstrykam fotkę:

(Styczeń 2014 - zima, Chmielnik )

Kolejny podjazd, jak dla mnie jeszcze bardziej sztywniejszy o dziwo tez idzie dosyć 'gładko', znowu mam PR* na STRAVIE - super.
Szybki, mimo wiatru w twarz zjazd z Matysówki i dalej ul. Robotniczą i Strażacką jadę na Żwirownię. Wiatr wieje co raz mocniej.
Nad Wisłokiem wszytko jest pięknie oświetlone,  pstrykam kolejną fotkę:

( Żwirownia, widok na Wisłok ze strony ścieżki rowerowej )

Później już ścieżką rowerową jadę do zapory, gdzie chyba mijam się z Tomkiem , machamy do siebie i jedziemy każdy w swoją stronę. Dalej, jadąc olszynkami znowu mam PR'a*  na tym odcinku, ciekawe ...
Pod Millennium Hall licznik pokazuje 29,3 km, obijam jeszcze w prawo i jadąc ul. Paderewskiego kończę dzisiejszą jazdę z 3 z przodu :)
Mimo zmęczenia dzisiejsza jazda i pogoda była super, zastanawiam się jak to się stało że te podjazdy tak fajnie mi dziś wyszły. Tętno też aż tak wysokie nie było ( jak na mnie ).

Mapka z dzisiejszego przejazdu:


*PR - personal record :)




Dane wyjazdu:
23.70 km 0.00 km teren
01:22 h 17.34 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:4.0
HR max:183 (101%)
HR avg:161 ( 88%)
Podjazdy: m
Kalorie: 753 kcal

Na Nowy Rok reset :)

Środa, 1 stycznia 2014 · dodano: 01.01.2014 | Komentarze 4

Rok 2013 skończony, trochę jeździłem ale wpisów nie było.
Od Maja 2013 używam STRAV'y , w moim przypadku bardzo się sprawdza.
Trochę się pozmieniało z rowerami, jedne się sprzedały inne doszły.
Sukcesywnie spróbuję nadrobić zaległości.

Nowy rok, reset ...
Przejazd na Magdalenkę i zjazd.
Podczas jazdy przyjemna cisza, naprawdę fajnie się jechało.
Na Magdalence pod kościołem w czasie robienia zdjęcia bateria w telefonie mi padła.




Sytuację uratował Garmin, z którego mam resztę trasy:




Dane wyjazdu:
34.30 km 0.00 km teren
01:48 h 19.06 km/h:
Maks. pr.:48.10 km/h
Temperatura:17.0
HR max:189 (104%)
HR avg:174 ( 96%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2254 kcal

Cyklokarpaty 2013 - Wojnicz

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0

zaległości c. d.

Niedziela, pogoda nie wyraźna, zapowiada się na deszcz, ale jeszcze nie pada.
Pobudka 6 rano, mycie ,szybkie śniadanie i można budzić Tymka oraz Bartka, którzy dziś wystartują w Wojniczu w XC Junior Race pod okiem mojej żony. Pakujemy rowery i sprzęt do auta i jedziemy. Dzień wcześniej umówiłem się z Jackiem, że pojedziemy w 'kolumnie ' na zawody, ale trochę nam się pakowanie przeciągnęło i w końcu pojechaliśmy oddzielnie. Droga do Wojnicza przebiegła szybko, po półtorej godziny byliśmy na miejscu. Spotykamy Jacka, który przyjechał nieco wcześniej. Zaczyna mżyć, robi się chłodno. Pomału zjeżdżali kolejni zawodnicy i teren wokół boiska szybko się zapełnia. Obok mieściło się biuro zawodów i meta. Start opłaciłem przez internet, numer miałem z Przemyśla. Okazało się, że mimo to muszę scat w kolejce aby potwierdzić, że ja to ja i że jadę na mini ;)
Nie stałem długo, potwierdziłem wszystkie dane, wziąłem bloczek na posiłek. Do startu mojego dystansu została jeszcze ponad godzina, postanowiliśmy że podejdziemy do jakiegoś sklepu i ja sobie kupie energetyka, bo zostawiłem swój w domu. Jacek prosił o banany, dzieci zawsze są chętne żeby 'coś' kupić w sklepie.

Wojnicz to małe miasteczko, od czasu kiedy omija je obwodnica ruch prawie zupełnie tu zamarł. Mały rynek, kilka sklepów, knajpka szkoła i w sumie chyba tyle.

Wojniczanom ...

W drodze powrotnej spotykamy samotnie stojący rower, który w tym miejscu chyba dokona żywota, a może jeszcze jeździ ...


Wracamy na parking, ludzi jest mnóstwo. Za chwilę start na trasie Mega i Giga. Deszcz cały czas kropi. Pożyczam Jackowi kurtkę, bo ma na sobie tylko krótki rękaw a nie jest za ciepło.
Ruszyli, ja mam jeszcze trochę czasu, jeżdżę z Tymkiem po jego krótkiej trasie XC w pobliżu boiska. Zostawiam chłopaków z mamą a sam jadę na start.
10:30 wystartowaliśmy.


Początek szybki, asfaltowy, prędkość oscyluje w okolicach 30- 35 km/h. Jedziemy szybko, tętno skacze do 180. Po kilku km zaczyna się pierwszy podjazd, szybko się przetasowujemy. Podjazd ma parę kilometrów i widzę że kilka osób już wyraźnie ma dość. To efekt jazdy na max na początku bez zastanowienia. Trasa przebiega szutrem i leśnymi ścieżkami. Lekki deszczyk nie przeszkadza w jeździe. Jadę w swoim tempie, nie wiem który jestem, po prostu jadę. Krajobrazy się zmieniają, są odcinki leśne, łąki, mijamy zabudowania. Mniej więcej w połowie czeka kulminacyjny 'punkt programu' na trasie mini czyli podjazd na Folwarczną / w STRAV'ie oznaczony jako Folvarczna climb:) /. Półtora kilometra w górę, morduję się na przełożeniu 1/1 i niestety pod koniec brakło mi mocy i idę z buta, trudno. Końcowa część tego podjazdu jest stroma i raczej każdy prowadzi tu rower. Potem zjazd i po paru kilometrach bufet, w locie chwytam kubek z napojem, płowa się wylewa ale coś tam łykam.



Trochę trawy na drodze, potem dziurawy asfalt. Jeszcze kilka zakrętów i wpadam na główną drogę. Ostatnie kilka kilometrów jadę sam , kilka osób mi uciekło, ja też kila zgubiłem. Znowu rozwijam sporą jak na mnie prędkość - dobijam do 40 km/h. Ale i tak na tym odcinku doszło mnie kilku. Na koniec mknę już na maxa, mijam jeszcze jednego zawodnika i wpadam na metę. Czas 1:48:27, strata do pierwszego zawodnika prawie 0:30. Akurat jak przyjechałem to starszy syn Tymek właśnie startował w Junior XC. Miał mieć 3 okrążenia ale organizator stwierdził że wystarczy jedno i niestety młody został zablokowany na pierwszym podjeździe i przyjechał 4. Nie miał szans z 'tubylcami' przy jednym okrążeniu. Następnym razem pójdzie mu lepiej. Najmłodszy syn już skończył jazdę, też na miejscu 4.
Dzieci dostały pamiątkowe drewniane medale z logo Cyklokarpaty.
Po jakimś czasie dojeżdża Jacek, który ukończył dystans Mega. Chwilę rozmawiamy o trasie i o wrażeniach. Podobało się.
Później prosto do bufetu na posiłek regeneracyjny. Pierogi z mięsem i z boczkiem ... jak dla mnie pycha. Firma Taurus przygotowała naprawdę dobre jedzenie, podobnie jak w tamtym roku w na maratonie cyklo w Pustkowie.
Jeszcze szybkie mycie roweru wężem strażackim i powrót do domu.
Nie czekałem na dekorację, ani na losowanie nagród zwłaszcza ze losowania nie będzie.Za to, dla wszystkich, którzy opłacili start przez internet otrzymają rabat 10% na zakupy w sklepie internetowym jednego ze sponsorów ( tego od czapek z daszkiem i z otwieraczem) . Ja jestem zadowolony. Nie był to trudny technicznie maraton, był szybki i fajny.

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
10.80 km 0.00 km teren
00:49 h 13.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Staroniwska w czwartek

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0

c.d. zaległości

Wieczorny przejazd na Staroniwską i z powrotem.

Przejazd ulicami:
Krzyżanowskiego, Kopisto, Reformacką, Langiewicza, Staroniwską.
Powrót: Staroniwską, Chrzanowskiej, Hetmańską, Kopisto, Krzyżanowskiego.
Bez pulsometru, taka rozkrętka.

W niedzielę Cyklokarpaty w Wojniczu ...

------
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
18.60 km 0.00 km teren
01:04 h 17.44 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:186 (102%)
HR avg:156 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1203 kcal

Na Łany od strony Matysówki

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0

zaległości c.d.

Wczoraj padało, jazdy nie było, ale dziś świeci słońce więc można znowu wyjść na rower. Dziś chcę pojechać w stronę nadajnika na Łanach, ale tym razem od strony Matysówki, sztywnym podjazdem asfaltowym.
Na początek podjazd na Roch'a do ul. Walentego. Niby mala różnica, bo zawsze na zakręcie jadę w lewo ul. Rocha a tu jazda prosto w górę i końcówka dosyć stroma. Tętno znowu skacze w okolice 186, za szybko jadę ;) Terenem prywatnym dojeżdżam do cmentarza na wzgórzu Matysówki, jadę w dół do głównej, zakręt w lewo i zaraz w prawo. Kilkaset metrów w dół i zaczym podjazd na Łany ...
Jak to zwykle bywa na takich podjazdach staram się kręcić równo ale puls skacze i nie mogę go uspokoić, nieco zwalniam. Trzymam się w okolicach 180 bpm, co jest teoretycznie moim max. Zakręt w prawo i ostatnia prosta część podjazdu przede mną. Zawsze mam tu problemy z utrzymaniem kadencji a rower jakoś dziwnie próbuje a to w lewo a to w prawo 'uciekać' :)
Trzeba poćwiczyć i to sporo. W końcu jestem na górze. Znowu nadajnik poprawia mi humor. Jakaś para rowerzystów leży sobie na trawce i podziwia widoki ;) Chciałem im pstryknąć fotkę z zaskoczenia ale akurat cały czas patrzyli się w moją stronę. Kilka łyków izotonika i jadę w dół. Odbijam w prawo i terenem dojeżdżam do zabudowań URz na Zalesiu. Ostatni fragment ( ul.Zelwerowicza) jest wysypany kamyczkami/tłuczniem więc zanim dojechałem do asfaltu 'wyterepało' mnie niemiłosiernie. Później już ul. Robotniczą, do Strażackiej. Obok Żwirowni do zapory na Wisłoku, tunelem, Olszynkami do Mostu Zamkowego, Kopisto i meta na Krzyżanowskiego.

Fajnie że znowu udało mi się kilka km zrobić.

-------
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
15.40 km 0.00 km teren
00:52 h 17.77 km/h:
Maks. pr.:57.90 km/h
Temperatura:21.0
HR max:188 (103%)
HR avg:149 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: 984 kcal

Podjazd na Łany

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0

zaległości c.d.
3 maja, kolejny wolny od pracy dzień.
Pogoda całkiem fajna. Zapoznaję się od kilku dni z systemem STRAVA, testując moje 'wyczyny' na podjazdach :)
Dziś postanowiłem zaatakować podjazd na Łany od strony ul. Rodzinnej i parku linowego.
Start z Krzyżanowskiego i dalej Rejtana, Sikorskiego do ul. Rodzinnej. Włączam pomiar i ruszam na Łany.
17% podjazd zawsze będzie budził u mnie respekt. Jadę, staram się utrzymać stałą kadencje. Idzie średnio, tzn rower chodzi jak marzenie, tylko sił mi niestety brak. Tętno wysokie 188 bpm ale jadę :) Mijam po drodze parę z rowerami, patrzącymi na mnie ze zdziwieniem jak sapię i kręcę :)
Po paru minutach jestem na górze. Widok nadajnika poprawia mi humor.

Nadajnik na Łanach, widoczek © marektrek

Odbijam w lewo i asfaltem mknę do Matysówki. Miałem jechać w dół ul. Kiepury, ale stwierdziłem że jeszcze sobie 'podjadę' do Słociny od strony Matysówki obok cmentarza. Dojeżdżam ternem prywatnym do ul. Św. Walentego i dalej jadę asfaltem. Zaczyna się chmurzyć i trochę mocniej wiać. Trzeba wracać do domu, ul Rocha jadę w dół. Później już tylko ul. Powstańców Śląskich, Powst. Styczniowych i meta na Krzyżanowskiego.
Jak już wchodziłem do klatki to pierwsze krople zaczęły rytmicznie 'kapać' by za chwilę przerodzoić się w 'wiosenną ulewę'.
Jutro pewno będzie mokro. Przyda się lekkie nawodnienie terenu.

-----
ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
23.30 km 0.00 km teren
01:16 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max:186 (102%)
HR avg:157 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1499 kcal

Na Magdalenkę 'klasycznie'

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 0

zaległości cd...

2 maja - Dzień Flagi, Słońce świeci.
Wczoraj z Łukaszem terenowo pojeździłem i tak mi się spodobało że dziś samodzielnie, klasycznie jadę jeszcze raz na Magdalenkę.

A więc: Krzyżanowskiego, Powst. Styczniowych, Powst. Śląskich, Św. Rocha, laskiem w Chmielniku, Sztywno asfaltem na Magdalenkę.
Przerwa. Widoki po prostu przepiękne.

Widok na Magdalenkę od strony podjazdu © marektrek

Na zjeżdzie z Magdalenki © marektrek

Później powrót:
Terenem do Św. Rocha, Podgórskiego, terenem prywatnym do Matysówki, Kiepury, Wieniawskiego, Powst. Listopadowych, Krzyżanowskiego.
Szybko, intensywnie i klasycznie - to lubię!

---
ślad z GPS'a:



Dane wyjazdu:
29.20 km 0.00 km teren
02:00 h 14.60 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max:189 (104%)
HR avg:160 ( 88%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1978 kcal

Terenem Okolice Magdalenki z Łukaszem

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 0

zaległości, zaległości

1 Maja - Święto Pracy :)
Słonecznie, miałem nigdzie dziś nie jechać ale zadzwonił Lukasz i umówiliśmy się na krótką południową jazdę w okolice Magdalenki.
Ma być trochę więcej terenu niż zwykle. Więc jedziemy. Startujemy z Paderewskiego, ale musimy jeszcze skoczyć na chwilę do serwisu żebym zmienił rower na Bożniczej. Na Treku 8000 jedziemy w kierunku Słociny. Dojeżdżamy ulicą Witolda do Słocińskiej a za szkołą skręcamy w ul. Św. Faustyny, którą jedziemy do Św. Marcina. Jeszcze tamtędy nie jeździłem więc tym bardziej jest fajnie.
Ul. Świętego Marcina wjeżdżamy do lasku i jedziemy wzdłuż ul. Wąsacza do lasku słocińskiego pnąc się cały czas w górę. Terenowo dojeżdżamy do ul. Rocha i przecinamy ją jadąc dalej terenem do lasku w Chmielniku, stałego elementu moich jazd w te okolice. Szybki zjazd do głównej i wspinaczka na Magdalenkę sztywnym podjazdem. Jest gorąco. Na górze krótki odpoczynek ...

Na Magdalence, Łukasz coś pokazuje © marektrek

A dalej jazda w dół , terem do ul. Gajdka. Dalej Słocińską, Stanio, Paderwskiego, przez park Szafera, Armii Krajowej, Rejtana, Geodetów, Paderewskiego.
Terenowa jazda to jest to !

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
14.50 km 0.00 km teren
00:48 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max:191 (105%)
HR avg:181 (100%)
Podjazdy: m
Kalorie: 933 kcal

Cyklokarpaty 2013 - Przemyśl

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 13.05.2013 | Komentarze 2

mega zaległości ...

Sobota 27 kwietnia. Słonecznie ale nie za gorąco.
Dziś startuje kolejna edycja Maratonów rowerowych Cyklokarpaty.
Pierwszy maraton odbędzie się w Przemyślu i będzie połączony z maratonem 'Twierdza - Przemyśl'.
Jedziemy "Team'owo", czyli Asia, Paweł i Łukasz. Michał jedzie własnym transportem i jako jedyny wystartuje na dystansie GIGA ( brawo Michał ! )
Do Przemyśla dojechaliśmy szybko. Na miejscu szukamy parkingu w okolicach Rynku. Stajemy przy jakimś kościele.
Łukasz i Asia poszli po numery do biura a my z Pawłem rozkładamy rowery.



Słońce zaczyna przygrzewać, ale mamy fajnie bo stoimy w cieniu.
Po chwili przyjeżdżają panowie policjanci i grzecznie mówią, że tu parkować nie wolno i należy przestawić pojazdy bo zostaną odholowane.
Musimy poczekać na Asie i Łukasza bo nie znajdą nas jak przestawimy auto, a zresztą rowery już były rozłożone.
Po 10 minutach przyjeżdżają ponownie policjanci i już bardziej stanowczo każą odjechać " Porządek musi być ! " powiedział jeden z nich i raczej nie wyglądał na takiego z którym można podyskutować. Na szczęście wracają już Asia i Łukasz. Ja wsiadam i szukam parkingu. Znalazłem jakieś 500m wyżej, w ogrodach przy seminarium. Przypinamy numery. Nagle okazuje się, że Łukasz zgubił numer. Przy samochodzie go niema, zjeżdża na miejsce gdzie staliśmy - jest numerek, leży pod ścianą kościoła ;) No to extra mamy już wszystko... nie, Łukasz szukając numerku zostawił rękawiczki w samochodzie. Jedziemy na parking podjazdem, są rękawiczki :).
Zjeżdżamy na Rynek. Za paręnaście minut start MEGA. Łukasz zestresowany jedzie do sektora, Asia i Paweł już tam są. Spotykamy Michała naszego Gigowca. Nastroje są bojowe. Przemowa kogoś z ramienia rady miasta, odliczanie i start. Mega i Giga wystartowało. Ja mam jeszcze trochę czasu, więc kręcę się po Rynku.
Przemyski rynek wygląda bardzo ładnie, jest odnowiony. Fontanna na środku fajnie chłodzi. Całe miasteczko rowerowe umieszczone jest na Rynku. Wzmaga się wiatr, ale mimo wszystko jest gorąco. Pomału ustawiam się w sektorze startowym. Znowu krótka przemowa i odliczanie i start. Dziś dystans Hobby ma 'tylko' 11 km, ale ma być ciężko, zobaczymy co i jak. Na początku ulicami Przemyśla w tempie średnim jedziemy za pilotem. Po chwili wjeżdżamy na asfalt ulicy Sanockiej.
Kilkanaście osób, które uciekło zostało zablokowanych przez pilota i policję, prędkość jazdy spadła i wszyscy dojechali do grupy.
Szkoda, bo przewaga wypracowana na starcie została zaprzepaszczona. Po kilku kilometrach jazdy asfaltem skręcamy w lewo i rozpoczyna się pierwszy podjazd. Podjazd pod Kruchel. Mijam kilku na samym początku, ale przede mną jest jeszcze sporo osób. Staram się jechać swoim tempem, ale adrenalina robi swoje i przyciskam. Po chwili tętno przekracza 191 i muszę zwolnić. Dojeżdżamy na górę, chwila wytchnienia na zjeździe.



Jadę stanowczo za szybko.... mijam kilku zawodników na zjeździe. Pierwszy zakręt spoko, jadę co raz szybciej. Na drugim mam za dużą prędkość. Hamuję, ale jest za szybko, żwir na drodze dopełnia nieuchronnego. Wpadam do rowu, robię OTB i ląduję na siatce ogrodzeniowej. Wstaję, żyję. Oglądam rower, nic się o dziwo nie stało :), podbiega ktoś z obsługi trasy i pyta czy wszytko ok, mówię, że ok . Wsiadam na rower i jadę dalej. Nie czuję bólu. Choć lewy łokieć piecze. Do mety raptem 4-5 km, nie wiem ile straciłem ale to nie ważne, jadę. Ulicą Pasteur'a dojeżdżamy do przemyskiego stoku. Tu fajnie poprowadzili trasę, bo prowadzi ona bezpośrednio po tej części stoku, po której zazwyczaj jeżdżą narciarze wysiadający z krzesełek. Dalej nartostradą przez mostek i szybki zjazd obok trasy saneczkowej. Już myślałem ze to koniec podjazdów, a tu nawrotka i podjazd, krótki ale bardzo stromy, nie daję rady idę z buta, zresztą jak większość. Jedyną zaletą jest to, że jest to leśne podejście i słońce tak nie praży. Dalej jeszcze dojazd do Rynku po 'kocich łbach'. Po drodze mijam jeszcze kilku zawodników i meta.
Od razu idę do punktu medycznego, żeby mi przemyli ten pył na ręce. Po przemyciu okazało się, że lewy łokieć jest cały ale porządnie stłuczony i poobdzierany, lewe kolano też jest obite i poocierane. Opatrzyli mi 'rany' czekam na pozostałych. Po jakimś czasie zaczynają dojeżdżać rowerzyści z dystansu Mega. Jest i Paweł, Łukasz, czekamy na Asię.



Pakujemy rowery do auta i idziemy na dół.
Na Rynku wiatr powoduje małe zamieszanie przewracając elementy dekoracji Rynku oraz przewracając główny balon mety. Organizatorzy robią co mogą żeby go ponownie ustawić, zwłaszcza, że rozpędzeni zawodnicy wpadają z całą prędkością na metę nie spodziewając takiej przeszkody.
Po jakimś czasie przyjeżdża Asia. Jesteśmy w komplecie. Idziemy coś zjeść. Posiłek regeneracyjny to makaron z sosem, nawet dobry, ale szkoda że nie było w nim ani odrobiny mięsa. Cały czas zjeżdżają się zawodnicy. Ok godz. 16 raczej już wszyscy są na mecie i rozpoczyna się oczekiwanie na wyniki, dekoracje oraz na losowanie nagród.
Godzina 17:00 nic, ludzie się niecierpliwą. 18:00, komunikat że zaraz będzie dekoracja i ogłoszenie wyników. Doczekaliśmy się. Strasznie długo to trwało. Ceremonia wręczania nagród nieco szybciej przebiega ale dalej jest wolno. Bardzo fajny pomysł z pamiątkowymi statuetkami "misiami" dla zwycięzców.
Później losowanie nagród ... to już żenada ... czekać tyle godzin, żeby dostać czapkę z daszkiem, w którym jest zamocowany otwieracz do butelek, albo lampka na baterie led to już nie jest śmieszne. Ludzie się śmieją. Koniec losowania wracamy do domu.
Z Przemyśla wyjeżdżamy o 20:00 - to jakaś masakra.
Trasa maratonu wyznaczona i przygotowana jak dla mnie optymalnie. Sezon wyścigowy rozpoczęty z przygodami, bo z przygodami ale rozpoczęty !
Zabrakło natomiast ( mimo wszytko) bufetu na dystansie hobby, owoców na mecie. Organizacja po zawodach mocno zdemotywowała wszystkich o czym można poczytać na forum cyklokarpat.

12-maja Cyklokarpty w Wojniczu, tam powinno być o wiele lepiej !

---
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
24.80 km 0.00 km teren
01:23 h 17.93 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:21.0
HR max:182 (100%)
HR avg:156 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1575 kcal

Na Magdalenkę przez Roch'a

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 1

zaległości ....

Od ostatniego mojego wyjazdu minęło kilka dni, ból kolana szybko przeszedł.
Pogoda w miarę ok, więc spróbuję dziś podjechać na Magdalenkę.
Jeszcze tylko szybkie podpompowanie koła na Statoil'u i jazda.
Dodatkową dzisiejszą atrakcją jest aplikacja STRAVA, którą dziś mam zamiar przetestować.
Jadę 'klasycznie' czyli: Krzyżanowskiego, Powst. Styzniowych, Powst. Śląskich, Rocha, laskiem w Chmielniku i 'sztywno' na Magdalenkę.
Jestem na miejscu, wszystko jest ok, brakowało mi tego widoku:


Krótka przerwa i powrót, też 'klasycznie' :
Terenem do ul. Rocha, dal ul.Podgórskiego, terenem prywatnym do Matysówki, szybki zjazd ul.Kiepury, Wieniawskiego i końcówka Powst. Listopadowych, Krzyżanowskiego.

Szybko, fajnie i bezproblemowo, podoba mi się :)

---
Ślad z GPS'a:



STRAVA zapisała ślad, ale jeszcze muszę to ogarnąć ....