Info
avatar
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl



button stats bikestats.pl
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marektrek.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
18.60 km 0.00 km teren
01:04 h 17.44 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:186 (102%)
HR avg:156 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1203 kcal

Na Łany od strony Matysówki

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0

zaległości c.d.

Wczoraj padało, jazdy nie było, ale dziś świeci słońce więc można znowu wyjść na rower. Dziś chcę pojechać w stronę nadajnika na Łanach, ale tym razem od strony Matysówki, sztywnym podjazdem asfaltowym.
Na początek podjazd na Roch'a do ul. Walentego. Niby mala różnica, bo zawsze na zakręcie jadę w lewo ul. Rocha a tu jazda prosto w górę i końcówka dosyć stroma. Tętno znowu skacze w okolice 186, za szybko jadę ;) Terenem prywatnym dojeżdżam do cmentarza na wzgórzu Matysówki, jadę w dół do głównej, zakręt w lewo i zaraz w prawo. Kilkaset metrów w dół i zaczym podjazd na Łany ...
Jak to zwykle bywa na takich podjazdach staram się kręcić równo ale puls skacze i nie mogę go uspokoić, nieco zwalniam. Trzymam się w okolicach 180 bpm, co jest teoretycznie moim max. Zakręt w prawo i ostatnia prosta część podjazdu przede mną. Zawsze mam tu problemy z utrzymaniem kadencji a rower jakoś dziwnie próbuje a to w lewo a to w prawo 'uciekać' :)
Trzeba poćwiczyć i to sporo. W końcu jestem na górze. Znowu nadajnik poprawia mi humor. Jakaś para rowerzystów leży sobie na trawce i podziwia widoki ;) Chciałem im pstryknąć fotkę z zaskoczenia ale akurat cały czas patrzyli się w moją stronę. Kilka łyków izotonika i jadę w dół. Odbijam w prawo i terenem dojeżdżam do zabudowań URz na Zalesiu. Ostatni fragment ( ul.Zelwerowicza) jest wysypany kamyczkami/tłuczniem więc zanim dojechałem do asfaltu 'wyterepało' mnie niemiłosiernie. Później już ul. Robotniczą, do Strażackiej. Obok Żwirowni do zapory na Wisłoku, tunelem, Olszynkami do Mostu Zamkowego, Kopisto i meta na Krzyżanowskiego.

Fajnie że znowu udało mi się kilka km zrobić.

-------
ślad z GPS'a:



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!