Info
avatar
Ten blog prowadzi marektrek z miasta Rzeszów.
Przejechałem jak narazie: 4881.10 kilometrów. Jeżdżę ze średnią prędkością: 17.13 km/h .
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl



button stats bikestats.pl
Szybki serwis rowerowy reBike.pl - zapraszam

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marektrek.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
01:04 h 18.75 km/h:
Maks. pr.:62.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:187 (103%)
HR avg:131 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1292 kcal

Krzyżanowskiego - Roch - Łany - Biała

Piątek, 13 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 0

Piątek godzina 17.30 , temperatura 16 stopni. Słonko świeci. Myślałem że dziś nie uda mi się pojeździć, bo o 20 w RedZone gra Tarantula i Brown a ja mam zaproszenie i pasuje pójść. Wsiadłem więc na Faram'a i pojechałem w stronę Rocha. Faram ma tylko 6 przerzutek z tyłu i jest dość ciężki i nie ma żadnej amortyzacji. Jednak ostatnio przeszedł gruntowny przegląd i jest przygotowany do jazdy. O dziwo nawet nieźle się jechało.
Na podjeździe na Rocha miałem niezłe tempo i szybko wjechałem na górę.
Następnie skręciłem w ul. Podgórskiego po czym przez teren prywatny dojechałem do zjazdu na Matysówkę obok cmentarza. Stamtąd skierowałem się na najtrudniejszy jak dla mnie podjazd na łany właśnie od strony Matysówki:

W oddali przekaźnik łany - dzisiejszy cel © marektrek

Szybki zjazd do ulicy głównej skręt w lewo a za chwilę w prawo i rozpoczyna się moja 'mordęga' :) Faram daje radę, ja nie zupełnie. Praktycznie cały podjazd kręciłem, ale na ostatnich metrach ( na wysokości drzewek) zsiadłem z roweru. Nie udało się tym razem pokonać tego odcinka na raz. Idąc 'z buta' dotarłem na szczyt.
Ptaszki ćwierkają, słoneczko zachodzi, widok piękny a serce wali jak młot.

Już prawie pod przekaźnikiem, słońce już zachodzi © marektrek

Uspokoiwszy nieco tętno, pomknąłem w stronę parku linowego w Białej.
Podczas zjazdu spotkałem grupę, wjeżdżającą pod przekaźnik od strony Białej.
Dojechałem do znaku 17% ...

fotka przed zjazdem - będzie speed :) © marektrek

... by po chwili rozpędzić Faram'a do 62,5 km/h :)

Dalej ul. Sikorskiego w Miłą, a dalej Strażacką, Żwirowną, tunelem, Olszynkami, ul. Podpromie na Trasę Zamkową, mjr.Kopisto i meta na Krzyżanowskiego.

Średnia prędkość wyszła jak na mnie dość wysoka ale muszę jeszcze potrenować bo z kondycją słabo szczególnie na ostrych podjazdach. Tym bardziej, że to był asfalt a jak dodam do tego teren to będzie jeszcze gorzej.

-----
Trasa przejazdu:



Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:51 h 17.84 km/h:
Maks. pr.:44.20 km/h
Temperatura:16.0
HR max:192 (106%)
HR avg:146 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2075 kcal

Bożnicza - Staroniwa - Niechobrz - Mogielnica - Boguchwała

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 0

Środa godzina 18.10, temperatura 16 stopni, fajna pogoda. Po zamknięciu serwisu razem z Pawłem pojechaliśmy w teren przetestować opony w moim TREKU. Dziś także przyszły pedała SPD wraz z blokami, więc postanowiłem przy okazji przetestować jak się na nich jeździ. Z Bożniczej Paweł wyjechał nieco wcześniej aby coś zjeść oraz zmienić Mongoose'a na DB, a ja miałem po niego przyjechać za chwilę. O 18,30 wyjechaliśmy z Poznańskiej w kierunku Kielanówki. Jechaliśmy ul. Zawiszy Czarnego, Boya Żeleńskiego, Magazynową, Staroniwską, gdzie spotkaliśmy zjeżdżających Magdę i Acka, których znam ze wspólnego ogniska na Grochowicznej. Ze Staroniwskiej zjechaliśmy na ul. Kresową, gdzie po kilkuset metrach zaczął się 'teren', bardzo fajna trasa, praktycznie bez błota, sam szuter, polne ścieżki i trawy. Po polach biegały sarenki i zające, zaledwie kilka kilometrów od Rzeszowa.

Było już po 19 a wciąż było jasno, wyjąłem aparat i pstryknąłem fotki obok przekaźnika gdzieś w polu:

Widok na Rzeszów od strony Kielanówki © marektrek


Stacja przekaźnikowa okolice Kielanówki © marektrek


Tak jechaliśmy ścieżkami do Niechobrza i dalej do Mogielnicy. Potem przez Boguchwałę, do Rzeszowa zrobiło się ciemno, więc jechaliśmy już z oświetleniem. Następnie Zwięczycką, schodami ( wnosząc rowery) do góry dojechaliśmy nad Wisłok. Brzegiem Wisłoka do Zapory, gdzie Paweł pojechał do siebie, a ja dalej Olszynkami do ul. Spytka Ligęzy, przez Targową dojechałem na Bożniczą.

Nowe pedała się sprawdziły, dużo łatwiej się kręci, pozostaje jeszcze kwestia opanowania szybkiego wypinania i zapinania butów, ale nie ma tragedii :)
Na razie siła wypinania jest ustawiona na minimum, z czasem pewno trzeba będzie podkręcić.

----
Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
16.00 km 0.00 km teren
01:22 h 11.71 km/h:
Maks. pr.:30.80 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Familijnie po Rzeszowie i nad Wisłok

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 0

Poniedziałek, godzina 14.30 , temperatura 3 stopnie. Słońce świeci od rana, ale jest bardzo zimno i wieje wiatr, który wzmaga poczucie zimna.
Drugi dzień świąt, jedziemy z rodzinką odwiedzić cmentarz Pobitno i Wilkowyję, a potem nad Wisłok, żeby spalić trochę kalorii :)
Żonka na Trek'u z najmłodszym synkiem w foteliku, średni synek na Giant'cie i ja na Faram'ie jedziemy ul. Krzyżanowskiego do Armii Krajowej na Cmentarz Pobitno.
Dobrze że ubraliśmy się ciepło bo naprawdę jest chłodno. Lekki 'podjazd' pod cmentarz nieco nas rozgrzał i po paru minutach byliśmy na miejscu.
Po cmentarzu nie wolno jeździć na rowerze, więc idziemy spacerkiem. Następnie jedziemy na Cmentarz Wilkowyja i tam też prowadzimy rowery. Z cmentarza jadąc ul. Morgową do ul. Lwowskiej dojeżdżamy do McDonalda. Szybka kawa, lody i znowu jazda, tym razem w stronę mostu na Lwowskiej. Później jedziemy już brzegiem Wisłoka obok nieczynnego jeszcze parku linowego, olszynkami, przez tunel pod mostem karpackim do placu zabaw nad zalewem obok Lisiej Góry. Zaparkowaliśmy rowery a dzieci poszły się bawić.

Nad Wisłokiem, w oddali widać przekaźnik w Łanach © marektrek


W oddali widać przekaźnik w Łanach, pewno jutro się tam wybiorę jak będzie czas i pogoda.

Mała kawiarenka przy placu zabaw była nieczynna i wielu potencjalnych klientów obeszło się ze smakiem. Po jakiś 30 minutach wróciliśmy ulicą Podwisłocze i Kopisto. Fajnie się jechało, średnia prędkość wyszła bardzo niska z racji prowadzenia rowerów przez oba cmentarze.
Dystans tez nie powalający, jednak ruch na świeżym powietrzu był, a to najważniejsze !

----
Trasa z GPS'a:


Dane wyjazdu:
29.40 km 0.00 km teren
01:32 h 19.17 km/h:
Maks. pr.:56.40 km/h
Temperatura:12.0
HR max:182 (100%)
HR avg:145 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1791 kcal

WielkoSobotnio na Magdalenkę

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 0

Wielka Sobota, godzina 17.20 , temperatura 12 stopni. Nawet świeci troszkę słońce, postanawiam wjechać na Magdalenkę ale tym razem od strony Malawy.
Wyjeżdżając z Bożniczej widziałem, że zaczyna się chmurzyć. Pojechałem ul. Lwowską, na Olbrachta gdzie przesmykiem wskoczyłem na ul. Słocińską, która prowadzi do Malawy. Gdy wyjechałem z Rzeszowa zaczęło lekko kropić, ale zbytnio się tym nie przejąłem i jechałem dalej.
Podjazd na Magdalenkę jest podobny do podjazdu na Matysówkę, jedzie się i jedzie ... :) pod koniec wzniesienia jest troszkę stromiej ale za to ciekawiej. Jak już wjechałem na 'betony' to zaczęło nieco mocniej padać, więc przyśpieszyłem i pomyślałem że pod kościółkiem w Magdalence przeczekam ten deszcz. Pod bramą kościółka przestało padać.
No to wyjąłem aparat i pstryknąłem wielkanocną fotkę z jajkiem:

Wielka Sobota - Magdalenka , rower i jajko :) © marektrek


a jak już zrobiłem jedną, to stwierdziłem że zrobię zbliżenie i przy okazji złożę wszystkim rowerzystom i nie tylko życzenia:

Wesołych Świąt ! Życzy marektrek © marektrek


Następnie pojechałem szutrem w dół w stronę Chmielnika. Podczas tego zjazdu trzeba było uważać, bo było błoto oraz dziury a w tych dziurach stała woda. Zjazd był szybki. Wyjechałem za kościołem na drodze do Chmielnika i skierowałem się na Matysówkę kolejnym podjazdem. Po kilku minutach, tak gdzieś w połowie podjazdu na Matysówkę rozpadał się deszcz, już nie delikatnie, ale tak na całego.
W deszczu wjechałem i w deszczu zjeżdżałem. Na drodze było mokro i cały czas deszcz padał mi prosto w twarz. Na Zalesiu skręciłem w ulicę Wieniawskiego i pomknąłem na Słocinę. Deszcz cały czas padał. W sumie już do samego końca jechałem w deszczu. Kurtka trochę przemokła, spodnie też trochę no i buty też.
Jednak nie czułem zimna. Wyjazd całkiem udany, jazda w deszczu była nowym doświadczeniem. Zastanawiałem się czy mój gps i pulsometr wytrzyma i nie zamoknie - nie zawiodłem się, nie przemokły oba urządzenia.

Wesołych Świąt !

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
01:26 h 18.84 km/h:
Maks. pr.:58.40 km/h
Temperatura:11.0
HR max:184 (101%)
HR avg:151 ( 83%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1435 kcal

Bożnicza - Matysówka - Chmielnik - Roch

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 1

Wtorek, godzina 18.10, temperatura 11 stopni. Pogoda całkiem znośna, wiatr co prawda wieje ale umiarkowanie, deszcz nie pada. Wreszcie znalazłem trochę czasu, żeby wyskoczyć w tygodniu na rower. Przyjechałem na Bożniczą o 18 i razem z Pawłem zamknęliśmy serwis i pojechaliśmy, Paweł do domu a ja w kierunku żwirowni na Matysówkę. Olszynki pokonałem w olimpijskim tempie z prędkością ok. 30 km/h. Za tunelem Paweł pojechał do siebie, a ja ruszyłem w kierunku Matysówki. Od żwirowni ruszyłem asfaltem ulicą Strażacką a dalej Robotniczą, Wieniawskiego, Kiepury. Następnie zaczął sie podjazd na Matysówkę, jechałem swoim tempem, kontrolując puls ale i tak skakał do prawie 190. Z Matysówki, na szczycie odbiłem w prawo i pojechałem w stronę Chmielnika, zaczęło się ściemniać i stwierdziłem, że w teren już chyba nie pojadę.

Dziś w teren jednak nie pojadę © marektrek


Zjechałem z górki, asfaltem rozwijając prawie 60 km/h, aby za chwilę rozpocząć kolejny podjazd tym razem na Rocha. Po wjechaniu na Rocha, szybciutko w dół, przez Słocinę, Powstańców Wielkopolskich, Leszka Czarnego, Lwowską na Bożniczą.
Szybka jazda, dwa podjazdy, było bardzo fajnie.

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
11.70 km 0.00 km teren
00:42 h 16.71 km/h:
Maks. pr.:29.60 km/h
Temperatura:5.0
HR max:158 ( 87%)
HR avg:129 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1415 kcal

RzMK czyli Rzeszowska MasaKrytyczna - Marzec 2012

Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 0

Piątek godzina 18, temperatura 5 stopni, wieje wiatr, co chwila pada przelotnie deszcz. Dziś po raz pierwszy w tym roku startuje Rzeszowska Masa Krytyczna.
Zbiórka na Rynku w Rzeszowie.

Dzisiejsza Masa była pod hasłem AfrykaNowaka upamiętniająca Kazimierza Nowaka, który w latach 1931-1936 objechał Afrykę na rowerze, oraz ludzi którzy w roku 2009 postanowili powtórzyć jego wyczyn jadąc sztafetę możliwie jak najwierniej odwzorowując trasę pierwszego przejazdu.

Mimo nie najlepszej pogody przyjechało ponad 50 osób w tym moja żona oraz synek, który bardzo chciał uczestniczyć w masie. Przed startem zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i w eskorcie rzeszowskiej policji wystartowaliśmy.

Rzeszowska Masa Krytyczna marzec 2012 © marektrek


RzMK marzec 2012 - ul. Matejki zaczynamy przejazd ! © marektrek


Z rzeszowskiego Rynku pojechaliśmy w spokojnym tempie ulicami:
Matejki, Sokoła, Jałowego, Wyspiańskiego, Wiktora, Kotuli, Ofiar Katynia, Obrońców Poczty Gdańskiej, Miłocińską, Warszawską, Staromiejską, Lubelską, Gen. Maczka, Siemieńskiego, Batorego, Fredry. Zakończenie odbyło się na Dworcu PKP.

Jechaliśmy głównymi ulicami miasta, wzbudzając ciekawość i zainteresowanie mieszkańców Rzeszowa. Na osiedlu Baranówka w okolicach ul. obr. Poczty Gdańskiej zaczął padać deszcz, ale nie wpłynął on na nasze nastroje.

RzMK marzec 2012 - ul. Warszawska © marektrek


Koniec trasy, jak już pisałem był na rzeszowskim dworcu głównym PKP, gdzie odbyło się losowanie nagród dla uczestników konkursu pt. Afryka Nowaka.

RzMK marzec 2012 dworzec PKP w Rzeszowie - Konkurs Afryka Nowaka © marektrek


Masa się udała, było bardzo fajnie, pogoda nie przeszkodziła. Za miesiąc następna MasaKrytyczna.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Jarka Dyląga

----
ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
9.60 km 0.00 km teren
00:40 h 14.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lajtowo po Rzeszowie i na Lisią Górę

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0

Wtorek godzina 18, temperatura 12 stopni, wieje mocno.
Dziś z żoną, z synkiem pojechaliśmy na przejażdżkę po Rzeszowie i na Lisią Górę.
Pojechaliśmy też sprawdzić przychodnię na Hetmańskiej obok WSK i przy okazji przetestować 'nowy - stary' rower FARAM, który będzie służył jako 'dojazdówka' do serwisu na Bożniczej po Trek'a i do lekkiego, szybkiego treningu.
Jechało się dobrze mimo silnego wiatru, synek i żonka dotrzymywali tempa.
Nad Wisłokiem, synek postanowił 'podjechać' ul. Żeglarską na Lisią Górę.
Dał radę :) ale nieco się zmęczył.
Musimy trochę razem pojeździć żeby podszlifować jego formę.

Jazda bez kasku, pulsometru, GPS'a i ubrania rowerowego jest nieco dziwna i jakaś inna.

Mapka przejazdu narysowana ręcznie:



Dane wyjazdu:
36.40 km 0.00 km teren
02:05 h 17.47 km/h:
Maks. pr.:54.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:192 (106%)
HR avg:164 ( 90%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2227 kcal

Oficjalne rozpoczęcie sezonu rowerowego - Rzeszów - Grochowiczna

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 4

Sobota, godzina 11,45 , temperatura 16 stopni. jest cieplutko, słońce świeci.
Z Bożniczej wyruszam na spotkanie i wspólny wyjazd inaugurujący 'oficjalnie' otwarcie sezonu rowerowego w Rzeszowie. Zbiórka zaplanowana była na 12.00 obok nowego tunelu pod mostem karpackim. Na miejscu było już sporo luda. Odczekaliśmy do 12,15 i w sile ok. 25 - 30 osób wyruszyliśmy w kierunku Boguchwały a docelowo na Grochowiczną.
Przejazd zalewem wzbudzał ogólne zainteresowanie spacerowiczów z powodu naszej liczebności. Przed Lisią Górą bezwiednie rozdzieliliśmy się na dwie grupy, jedni pojechali właśnie przez Park Lisia Góra, a drudzy ( w tym ja ) dalej zalewem do końca trasy rowerowej. Spotkaliśmy się już w Boguchwale przy sklepie 'Jedynka' gdzie, ci którzy nie wzięli wałówki dokonali niezbędnych zakupów.
Po krótkiej przerwie pojechaliśmy dalej, zjeżdżając z głównej ulicy Boguchwały na boczne, by dalej już trochę asfaltem i terenem przez Lutoryż na Grochowiczną.

W drodze na Grochowiczną - odpoczynek przed podjazdem © marektrek


Mieliśmy jeden podjazd do pokonania więc nie było większych problemów, aczkolwiek grupa się nieco rozciągnęła, mnie spadł na samym początku łańcuch ale w sumie to wystarczyło go nałożyć i jechać dalej.

Już prawie na szczycie - ostatnie metry i ognicho ! © marektrek


Na miejscu już płonęło ognisko, więc wystarczyło przygotować kij, nabić kiełbasę i smażyć :)

Wszyscy na miejscu, ognicho się pali, kiełbaski smażą, jest dobrze. © marektrek


Podczas konsumpcji odbywały się dyskusje, wymiany doświadczeń, zawieranie nowych znajomości. Atmosfera była bardzo przyjemna.
Po jakichś 2 godzinach zaczęliśmy się rozjeżdżać. Jedni pojechali w stronę Babicy, drudzy pod krzyż w Niechobrzu, ja w raz z Asią, Pawłem, Sebastianem i kilkoma bikerami wróciliśmy tą samą drogą do Rzeszowa.
Wyjazd bardzo udany, pogoda dopisała było super.
W piątek w Rzeszowie MasaKrytyczna, będzie znowu okazja żeby się spotkać i pogadać w większym gronie.

Zdjęcia nie są mojego autorstwa, mam je od Pawła i od Snajpera (Karola), którzy 'natrzaskali' ich dość sporo podczas całego wyjazdu, za co bardzo im dziękuję.

Ślad z GPS'a:


Dane wyjazdu:
13.60 km 0.00 km teren
00:55 h 14.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:TREK 4000

Po Rzeszowie ostatni raz TREK'iem 4000

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0

Piątek godz. 14, temperatura ok. 13 stopni.
Dziś sprzedałem TREKA.
Ale wcześniej postanowiłem ostatni raz się na nim przejechać.
Bez pulsometru, GPS'a, kasku, po 'cywilnemu' pojechałem ulicami Rzeszowa, ścieżką rowerową, do przedszkola po synka i na żwirownię. Rower pracował bez zarzutu, mimo że przez ostatnie kilka miesięcy stał nie jeżdżony.
Wieczorkiem przyjechał kupiec zapłacił i pojechał ...
Kategoria Po Rzeszowie


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
02:17 h 14.45 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:189 (104%)
HR avg:160 ( 88%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2560 kcal

Boznicza - Roch - Magadalenka - Zalesie

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 3

Niedziela godz. 13.00, temperatura 16 stopni, słońce świeci , jest cieplutko.
Pora przywitać się z Magdalenką, podjazdem ze skandii mini.
Pojechałem ul. Lwowską, obok szpitala nr 2, ul. Leszka Czarnego, Witolda, Św. Rocha. Dalej terenem przez las do głównej, w lewo i za mostkiem w prawo na mocny podjazd na Magdalenkę. Dziś widziałem wiele osób na rowerach jadących do i z Rocha. Kilku nawet udało mi się wyprzedzić,a na ostanich metrach pod samą Magadlenką zostałem minięty przez dziewczynę i jej KTM'a :)

Na górze zrobiłem obowiązkową fotkę.

Magdalenka - w oddali przekaźnik © marektrek


Następnie udałem się w kierunku przekaźnika żeby zjechać sobie w dół terenem.
Nie powiem żeby było łatwo, wszędzie błoto i woda, było bardzo ślisko. Po bokach sucha trawa. Zjeżdżam ostrożnie bo można zaliczyć glebę i nieco się pobrudzić.
Taki zjazd trochę się ciągnie ale jakoś dałem radę. Podczas zjazdu spotykam rowerzystę, który twardo jedzie pod górę tym błotem, którym właśnie zjeźdzałem.
Ciekawe czy wyjechał, chyba raczej musiał podprowadzać.
Również podczas zjazdu na pustych przestrzeniach ktoś dał ogłoszenie:

Kto chce kupić działkę ?? W oddali przekaźnik na Magdalence © marektrek

Nie wiem czy znajdzie chętny bo tu normalnego dojazdu nie ma...

Dojechałem do asfaltu. Koła całe w błocie, ale w rowie jest śnieg - no to rower do śniegu na czyszczenie. Nawet ładnie zeszło błotko, nie całe ale od razu lepiej. Ile razy tamtędy jadę zawsze mnie intrygowało to coś:

Smok ? Statek ? - po prostu cudo !! :) © marektrek


Ciekawe jaką skrywa historię :)

Dalej jazda w terenie, znowu błoto i woda. Trochę pobłądziłem mimo nawigacji.
No ale jakoś dojechałem, co prawda chciałem wyjechać ulicą Wąsacza a nie Św. Michała ale ważne że na asfalt. Zjechałem ul. Św Rocha na ul. Wieniawskiego do Zalesia, potem Robotniczą, Strażacką do żwirowni. Następnie przejazd tunelem pod mostem Karpackim, olszynkami, Targową, do bazy na Bożniczej.

Od żwirowni, przez całe olszynki przemieszczają się całe masy ludzi na rowerach, rolkach, z wózkami i bez. Bardzo trzeba uważać żeby na kogoś nie wpaść. Robi się bardzo ciasno i niebezpiecznie. Dodatkowo jest już czynna wypożyczalnia rowerków 4-ro kołowych dla dzieci. Maluchy jeżdżą nie patrząc na nic.

Wyjazd był bardzo udany, pogoda również dopisała.

Ślad z GPS'a: